Kurier Poranny: Od ubiegłego tygodnia jest Pani nową dyrektorką galerii im. Sleńdzińskich w Białymstoku. Zapowiada Pani zmiany. Na czym one będą polegać?
Jolanta Szczygieł-Rogowska: Przede wszystkim chciałabym wypromować galerię wśród nowej publiczności. Jednak, żeby ją tutaj ściągnąć musimy zaproponować inne niż dotychczas formy działalności. Galeria nie posiada dużych sal ekspozycyjnych. Prezentowanie w niej wystaw nie jest łatwe. Dlatego mamy zamiar skorzystać z przestrzeni miejskiej, ale też nawiązać współpracę z instytucjami dysponującymi większą powierzchnią wystawienniczą.
Gdzie konkretnie?
- Biorę pod uwagę dość ciekawe miejsca. Na razie jednak nie zdradzę tych planów, żeby nie zapeszać. Myślę, że to, co mamy do pokazania jest dość istotne i ciekawe. Poza tym należy wypromować postać samego Ludomira Sleńdzińskiego.
Galeria jest instytucją miejską, więc musi przyczyniać się do promocji Białegostoku. Marzę o stworzeniu wielkiego pleneru na rynku miejskim oraz zrobieniu wystawy prezentującej portrety mieszkańców Białegostoku.
W jaki sposób zamierza Pani promować Białystok w galerii?
- Ciekawą stroną historii miasta jest jego środowisko artystyczne. Nie można jednak zawężać go tylko do Białegostoku. W grę wchodzi bowiem białostocko-wileńsko-grodzieński trójkąt kulturalny. Białystok był dość bogatym miastem przemysłowym, a Wilno i Grodno stanowiły jego zaplecze kulturalne. Pracując jeszcze w Muzeum Podlaskim zajmowałam się losami białostockich twórców. Okazało się, że z naszym miastem związanych było wielu wybitnych artystów, np. malarz Simon Segal, aktor Izrael Beker, rzeźbiarz Jakub Lipszyc, czy malarz Max Weber.
Czy w swoich badaniach będą Państwo bazować tylko na wspominanym trójkącie kulturalnym?
- By szukać informacji o twórcach, którzy się tutaj urodzili czy mieszkali nie można ograniczać się tylko do Wilna, Grodna i Białegostoku. Badania muszą pójść dalej, bowiem wiele informacji znajduje się we Francji, Izraelu, Kanadzie czy Niemczech. Jeżeli taki ośrodek powstałby u nas, na pewno musiałby bazować na wielu archiwach. W ten sposób można by stworzyć przepiękną galerię pod patronatem znakomitego mistrza z Wilna, Ludomira Sleńdzińskiego. Myślę, że muzeum internetowe byłoby dobrą ku temu formą.
Dlaczego?
- W ten sposób ciągle wzbogacalibyśmy naszą wiedzę. Dzięki linkom do stron internetowych i współpracy z innymi instytucjami moglibyśmy oglądać to, co stworzyli białostoczanie. Wszelkie badania i publikacje odbywałby się więc przez Internet. Dzięki temu poszerzylibyśmy krąg odbiorców.
Czy będą Państwo prowadzić wymianę eksponatów z innymi placówkami?
- Moi pracownicy przygotowali wystawę obrazów Ludomira Sleńdzińskiego w Szczecinku. Będziemy się starali, aby ta współpraca dotyczyła także innych miasta w kraju, a nawet Wilna. Z czasem jej krąg powinien poszerzyć się o ekspozycje z Unii Europejskiej. Na pewno zaciekawi to wielu białostoczan.
Co niebawem zobaczymy w galerii?
- Zaprezentujemy niezmiernie ciekawe "Dni Kultury Kresowej". 11 marca odbędzie się w galerii spotkanie z Alicją Teresą Łubkowską - autorką książki "Dwie opowieści z Wilnem i Wileńszczyzną w tle". Wydarzeniu temu towarzyszyć będzie wernisaż wystawy archiwalnej "Zobaczyć swój dom".
14 marca przedstawimy publiczności "Kresowe losy", na które składają się wspomnienia Zoffi Jamontt i Jolanty Halkiewicz. Poprowadzi je Walenty Wojniłło. Natomiast 18 marca zaplanowaliśmy interesujące spotkanie z Danutą Krepsztul-Mołoczko, siostrą słynnej malarki z Taboryszek- Anny Krepsztel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?