Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fabryka Gryfskand. Dioksyny zanieczyszczają powietrze nad Puszczą Białowieską.

Fot. Archiwum
Zakład Gryfskand, dawna Chemiczna. Sprawa fabryki powróciła na sesję rady miasta.
Zakład Gryfskand, dawna Chemiczna. Sprawa fabryki powróciła na sesję rady miasta. Fot. Archiwum
Za sprawą hajnowian na ostatniej sesji rady miasta powrócił temat fabryki Gryfskand. Mieszkańcy obecni na posiedzeniu domagali się zawiadomienia prokuratury w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa i zdecydowanych działań władz miasta na rzecz ochrony przed szkodliwym działaniem zakładu.

Stowarzyszenie Zielone Mazowsze o Hajnówce

Stowarzyszenie Zielone Mazowsze o Hajnówce

Redukcja zawartości dioksyn będzie się odbywała na adsorberze na węglu aktywnym. Przewidywane zużycie węgla wynosi 2,5 kg/h. Zużyty węgiel będzie regenerowany przez producenta, tj. firmę Gryfskand z Hajnówki. Węgiel całkowicie zużyty będzie utylizowany przez spalenie. Odwiedziliśmy firmę Gryfskand. Posiada ona starą, zrujnowaną kotłownię, z powybijanymi szybami. Tak więc dioksyny wyłapane na Zabranieckiej zostaną uwolnione w Hajnówce - w majestacie prawa, bo przecież nie ma norm na dioksyny.

Sprawa fabryki Gryfskandu, (przez samych hajnowian zwanego chemiczną), ostatni raz była poruszana na sesji w ubiegłym roku. Wtedy to sami hajnowianie próbowali zainteresować radnych tym tematem. Reprezentujący ich Jarosław Wilczyński wyjaśniał, że przy produkcji węgli aktywnych do atmosfery trafiają związki cyjanowe. Ponadto, według naukowców, podczas suchej destylacji powstają m.in. siarkowodór, benzen i amoniak.

Wilczyński tłumaczył wtedy również, dlaczego prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w 2008 roku i wykazywał racje ludzi. Mieszkańcy prosili wtedy radnych, by stworzyli mapkę zachorowań na choroby górnych dróg oddechowych w Hajnówce. Według ludzi, funkcjonowanie zakładu ma bowiem duży i zły wpływ na zdrowie hajnowian.

Radny Grzegorz Tomaszuk, dyrektor SP ZOZ, już na sesji wyjaśniał, że takie badania mogą zlecić jedynie placówki naukowe jak np. Akademia Medyczna w Białymstoku. Od tamtego czasu minęło kilka miesięcy i jak wyjaśnił nam dyrektor Tomaszuk, mapy nie ma. Jako że wśród hajnowskich radnych są lekarze, zapytaliśmy dwóch z nich, czy pamiętają prośbę mieszkańców i czy wiedzą co stało się z propozycją Jarosława Wilczyńskiego.

- Trochę wiem o sposobie przeprowadzania badań epidemiologicznych, ale sam nie mam wpływu na stworzenie takiej mapki - wyjaśnia Eugeniusz Bołtromiuk. - Schorzeniami układu oddechowego zajmuje się oddział płucny i zgodę na opublikowanie danych może wyrazić tylko dyrektor ZOZ-u. Jeśli chodzi o chemiczną, władze zakładu powinny przestrzegać prawa. Są instytucje, które kontrolują ilość substancji emitowanych do środowiska i dbają, aby te normy nie były przekroczone.

Drugi z lekarzy również pamięta sesję i temat chemicznej.

- Owszem, sprawa mapki była poruszana, ale czy mapa powstała, tego nie wiem - mówi Andrzej Popow. - Pamiętam tłumaczenia, że to nie jest takie proste, żeby ją stworzyć, ponieważ ludzie się przemieszczają. Pewne przypadki leczone są też w Białymstoku. Wiele zależy również od tego, jakie są to choroby. Czy mówimy o zapaleniu płuc, nowotworze czy innych schorzeniach. Trzeba byłoby poświęcić dużo pracy na to, by to wszystko opracować i powiązać. Jeśli zaś mówimy o spalaniu toksyn, to mają one zły wpływ na nasze zdrowie. Trzeba byłoby sprawdzić, czy spalane tam substancje są rzeczywiście szkodliwe. Ale tym zajmują się specjalne instytucje.

Żaden radny lekarz nie zajął się sprawą zdrowia hajnowian i wydaje się, że tzw. sprawa Gryfskandu zakończyła się wraz z zamknięciem obrad rady miasta.

Podczas dyskusji, w której uczestniczył także ówczesny dyrektor Gryfskandu Michał Betlej, pojawił się problem dioksyn i regeneracji zużytego węgla z filtrów. Dyrekcja chemicznej twierdziła, że nie ma problemu, bo dziś technologia jest inna niż kilkadziesiąt lat temu, a zakład postępuje zgodnie z obowiązującym prawem.

Teraz sprawa regeneracji węgla i szkodliwości tego procesu wróciła przypadkiem w Warszawie. Otóż Stowarzyszenie Zielone Mazowsze na swojej stronie internetowej tak napisało o Hajnówce: - (...) Przewidywane zużycie węgla wynosi 2,5 kg/h. Zużyty węgiel będzie regenerowany przez producenta, tj. firmę Gryfskand z Hajnówki. (...) Posiada ona starą, zrujnowaną kotłownię, z powybijanymi szybami.

Rzeczywiście norm na dioksyny nie ma, a są to jedne z najbardziej szkodliwych związków chemicznych (najgłośniejszym przypadkiem ich działania jest choroba byłego prezydenta Ukrainy Juszczenki).

Radny Bogusław Łabędzki, przed ostatnią sesją Rady Miasta w Hajnówce, przygotował dla swoich kolegów materiały dotyczące dioksyn i ich obecności w powietrzu nad naszym miastem.
- Generalne sprawa wygląda tak, że jeżeli Gryfskand faktycznie utylizuje toksyczne odpady nie mając m.in. odpowiedniego zaplecza i tuszuje to wszystko, to jako zwykły mieszkaniec Hajnówki trochę się tym niepokoję - wyjaśnia Bogusław Łabędzki. - Mam nadzieję, że to fałszywy alarm, ale tylko prokuratura jest w stanie to wyjaśnić.

O zawiadomienie prokuratury apelował także obecny na sesji Jarosław Wilczyński.
- Burmistrz jako urzędnik publiczny jest zobowiązany powziąwszy informację o podejrzeniu popełnienia przestępstwa nadać jej odpowiedni bieg, czyli zgłosić sprawę do prokuratury - mówi Wilczyński.

Jak się dowiedzieliśmy burmistrz Anatol Ochryciuk spotkał się z Jarosławem Wilczyńskim, ale do piątku żadne pismo w sprawie firmy Gryfskand do prokuratury w Hajnówce nie wpłynęło.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny