Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dostała po twarzy we własnym mieszkaniu. Pobił ją pracownik administracji!

Bogusław F. Skok
Pani Anna zauważyła, że prace remontowe na jej balkonie są bardzo niestarannie i niedokładnie wykonane. Zgłosiła to w administracji. Kobieta twierdzi, że inspektor, który przyszedł do jej mieszkania, nie chciał sporządzić protokołu, a gdy nalegała, pobił ją.
Pani Anna zauważyła, że prace remontowe na jej balkonie są bardzo niestarannie i niedokładnie wykonane. Zgłosiła to w administracji. Kobieta twierdzi, że inspektor, który przyszedł do jej mieszkania, nie chciał sporządzić protokołu, a gdy nalegała, pobił ją. Bogusław F. Skok
Od ostrych słów do rękoczynów - tak zakończyła się reklamacja usług remontowych w mieszkaniu Anny Chwiećko. Kobieta twierdzi, że pobił ją Michał Sobolewski, pracownik administracji "Wielkoblokowa". Ten oskarża o to samo lokatorkę.

Wszedł za mną do pokoju i zaczął okładać po twarzy - opowiada roztrzęsiona Anna Chwiećko. - W moim własnym mieszkaniu! - płacze. - Krzyczał, a mężczyźni, którzy z nim byli, nawet nie zareagowali. A gdy przyjechała policja, nakłamali, że to ja biłam!

Zniszczyli mi gwarancję

Do spotkania pani Anny Chwiećko z Michałem Sobolewskim, pracownikiem administracji "Wielkoblokowa", nie doszłoby, gdyby nie zauważone przez nią i jej męża usterki w nowej elewacji na balkonie.

- Oboje z mężem jesteśmy z wykształcenia budowlańcami - opowiada Anna Chwiećko. - Wiemy, jak powinny być wykonywane prace przy robieniu elewacji. Robotnicy zniszczyli nam okna. Wkręcili w nie wkręty. Teraz nikt nie uzna gwarancji. A parapet jest tak wykończony, że pod okna będzie zaciekać woda.

Żeby to wszystko pokazać, pani Anna umówiła się z inspektorem.

- Specjalnie zwolniłam się z pracy - opowiada kobieta. - Przyszedł mężczyzna z administracji i trzech podwykonawców, którzy zajmują się robieniem elewacji.
Pani Anna zaprosiła wszystkich na balkon. Pokazała, co źle zrobili. Mimo że nie przyznali jej racji, zażądała sporządzenia protokołu ze spotkania.

- Administrator kategorycznie odmówił. Wymieniliśmy kilka ostrych słów - opowiada zdenerwowana kobieta. - Kiedy ja nie chciałam ustąpić i poszłam do pokoju po papier, wszedł za mną, popchnął na ścianę i zaczął mnie bić po twarzy. Krzyczałam, żeby się uspokoił. Wołałam o pomoc. Odepchnęłam go i kopnęłam w brzuch.

Musiałam się jakoś bronić.

Po szarpaninie kobieta przekręciła klucz w drzwiach i zadzwoniła po policję. - Wierzyć mi się nie chce, że tak można kłamać - mówi roztrzęsiona. - Mężczyźni, którzy przyszli tu razem z inspektorem, nie dość, że nie stanęli w mojej obronie, to stwierdzili jeszcze, że to ja się na niego rzuciłam z pięściami, a nie on na mnie.
Kobieta miała jednak zaczerwienioną od uderzenia twarz. Opowiedziała policji swoją wersję wydarzeń, a pracownik administracji swoją.

To ona mnie biła!

Michał Sobolewski twierdzi, że to on jest poszkodowany.

- To ta kobieta uderzyła mnie w twarz pierwsza - mówił zdenerwowany, gdy zadzwoniliśmy do spółdzielni. - A gdy chciałem wyjść z mieszkania, kopnęła w brzuch. To, co opowiada ta kobieta, to wszystko kłamstwa. Nieprawdą jest, że nie chciałem spisać protokołu. Nie miałem odpowiedniego formularza. Chciałem wrócić tam następnego dnia - tłumaczył nam Sobolewski.

Na razie policja nie wszczęła postępowania w tej sprawie, bo żadna ze stron nie zgłosiła doniesienia. Jeżeli któraś z osób będzie chciała dochodzić swoich roszczeń, zostaje tylko droga powództwa cywilnego. Pracownik administracji zapowiedział nam, że pójdzie z tą sprawą do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny