W czwartek (19.01) ruszył proces. Oskarżony został doprowadzony z aresztu. Formalnie nie przyznał się przed sądem do winy.
- Chciałem wszystkich przeprosić za to, co nawyrabiałem. Nie wiem, jak to się stało i dlaczego. Rozumiem, jaka kara mnie czeka - powiedział krótko 22-latek.
Składać wyjaśnień nie chciał, odpowiadać na pytania także.
Czytaj też:
W czasie śledztwa przyznał się jednak do zbrodni. Ze szczegółami opowiedział, co zrobił. Nieznany jest tylko motyw.
- Nie miałem z dziadkami żadnych zatargów, nie kłóciłem się z nimi. Dziadkowie mieli do mnie głównie pretensję, że się nie słucham, że robię, co chcę, zdarzało mi się, że nie nocowałem w domu - opowiadał. - Ja już nie chcę żyć. Skoro jestem mordercą, nie zasługuję, żeby żyć.
Rodzinna tragedia rozegrała się 18 stycznia 2022 r. Straż pożarna została wezwana do pożaru domu we wsi Dubaśno w gm. Nowy Dwór. W chwili ich przyjazdu budynek stał w płomieniach, było mnóstwo dymu. W środku znaleziono ciało starszego mężczyzny. Już nie żył.
To 81-letni mieszkaniec domu. Jego żona próbowała go ratować. Cudem przeżyła. Uciekła z płonącego domu, doznając przy tym licznych obrażeń. Dwie doby spędziła w szpitalu.
Zobacz także:
Teraz już wiadomo, że źródłem obrażeń nie był tylko pożar. Według śledczych zarówno kobieta jak i jej mąż padli ofiara brutalnej przemocy ze strony zamieszkującego z nimi wnuka. Babcia - według ustaleń śledczych - była bita pięściami po twarzy i duszona.
- Rozmawialiśmy o moich problemach, że mam nerwicę, że źle ze mną - wyjaśniał w śledztwie Mateusz B. Dzień wcześniej zerwał z dziewczyną.
Dodał, że babcia go pocieszała, mówiła, że będzie dobrze, zapisze go do psychologa. Oboje płakali. W pewnym momencie - jak twierdzi oskarżony, z niewiadomych powodów - powalił babcię na podłogę i zaczął dusić za szyję. Działo się to w korytarzu. Wtedy z kuchni dobiegł dziadek. Gdy pochylił się nad żoną, wnuk uderzył go kilka razy drewnianym taboretem w głowę. Biegły stwierdził w protokole z sekcji zwłok, że doszło do złamania kości twarzy i czaszki.
- Wtedy pobiegłam po benzynę do garażu. Oblałem dziadka. Ruszał się, podnosił głowę, nic nie mówił - relacjonował jako podejrzany w toku postępowania przygotowawczego.
Przyznał, że podpalił mężczyznę zapalniczką, następnie inne pomieszczenia domu, w których również rozlał benzynę. Uciekł przez okno. Potem pojechał samochodem na komisariat policji, żeby złożyć zawiadomienie w sprawie niedawnej napaści na niego w Dąbrowie Białostockiej.
- Prosto z komisariatu pojechałem do domu. Wszystko się paliło, cały dom, była już straż pożarna, karetka, policja - zeznawał.
Niedługo był na wolności. Mateusz B. został zatrzymany. Usłyszał zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Zdaniem Prokuratury Rejonowej w Sokółce działał z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia obu osób. Odpowiada za jedno, a nie dwa zabójstwa, bo babcia zdołała się ewakuować. Przyczyną zgonu mężczyzny była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa na skutek rozległych oparzeń przy istniejącym urazie głowy.
Sąd Okręgowy w Białymstoku zamierzał w czwartek przesłuchać pokrzywdzoną babcię oskarżonego. Na wniosek stron, wyłączył na czas odbierania zeznań jawność rozprawy. Kobieta odmówiła jednak składania zeznań. Zalana łzami opuściła salę rozpraw.
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?