Cody McFadyen w roli głównej bohaterki obsadziła kobietę. Wyjątkowo ambitną, wręcz prymuskę. Ale nawet błyskotliwa agentka może ponieść porażkę. Cóż z tego, że zabiła seryjnego mordercę, kiedy wcześniej została przez niego zgwałcona, a tłem do przestępstwa były zwłoki męża, zaś finałem – śmierć córki. Czy z takim obciążeniem dopadnie następnego szaleńca, który mordując kobiety obiecujące seks w sieci zostawia jej listy?
„Cień bestii” usłany jest prawdziwymi trupami, mordowanymi w makabryczny sposób. Szczęściem nie zło jest najważniejszym bohaterem powieści, ale śledztwo i psychologiczna walka, jaką toczy ze sobą Smoky Barrett – owa superspecka z FBI. Przy tym imię, wywodzące się od dymu, mgły, doskonale odpowiada próbom walki z nałogiem palenia papierosów. I śledztwo i zespół do jakiego wraca po osobistej traumie Barrett przedstawione zostały ze sporym talentem. A swoją drogą, to także niezła menażeria.
Najsłabszym punktem „Cienia bestii” będzie odpowiedź na pytanie – kim jest kolejny seryjny morderca, rzucający wyzwanie agentce. Ale zanim znajdzie ostateczną odpowiedź, od mrożących krew w żyłach zwrotów w akcji na tyle podniesie się ciśnienie, że sam finał przyjmuje się z ulgą. Wreszcie go dopadli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?