Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

BTL. 3xM, czyli Moniuszko-Miłość-Miraże. Bernarda Bielenia zrobiła świetny kabaret (zdjęcia, wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
BTL - „3xM, czyli Moniuszko-Miłość-Miraże” - spektakl premierowy
BTL - „3xM, czyli Moniuszko-Miłość-Miraże” - spektakl premierowy Jerzy Doroszkiewicz
Rok Moniuszkowski stał się dla Bernardy Bieleni świetną okazją do odbrązowienia autora „Śpiewnika domowego”. Melodie zaaranżował Marcin Nagnajewicz, a „ 3xM, czyli Moniuszko-Miłość-Miraże” to kabaret odwołujący się nawet do słynnych „kursów piosenki”.

Odwołujący się choćby przez postać Krzysztofa Dziermy – narratora użyczającego głosu Stanisławowi Moniuszce i bohaterowi sprytnie obmyślanych przez Krzysztofa Kiziewicza wizualizacji. Silny białostocki zaśpiew najsłynniejszego filmowego proboszcza (kudy ojcu Mateuszowi do księdza Antoniego) ubarwia moniuszkowskie rozważania o miłości, a przy tym przemyca całkiem pikantne fragmenty biografii twórcy opery narodowej.

Bernarda Bielenia powołując do życia Chochlika (w tej roli Michał Jarmoszuk, przypominający nieco mistrza ceremonii, a właściwie konferansjera z filmu „Cabaret”) stworzyła postać łączącą poszczególne piosenki. Kolejnym łącznikiem jest oczywiście główny bohater widowiska – Stanisław Dzierma Moniuszko. I tak oto płyną pieśń za pieśnią w fantastycznie nieoczywistych aranżacjach Marcina Nagnajewicza. Muzyk zdaje się być w tym sezonie stworzonym do tworzenia coverów. Po oszałamiających wersjach piosenek Nicka Cave’a w „Hotelu Boga” równie oryginalnie rozprawił się z łzawymi, a czasem wręcz bardzo prostymi pieśniami Moniuszki. A że sam autor, głosem Krzysztofa Dziermy przypominał, że chce by trafiły pod strzechy – świetnie śpiewający wszak w większości aktorzy BTL-u mają jeszcze trudniejsze zadanie – muszą fałszować.

Kamila Wróbel-Malec w dyskotekowej wersji „Dalibógże (Ach naprawdę) naprawdę musi się starać, żeby nie trafiać w dźwięki, podobnie obdarzeni przecież wyjątkowymi talentami muzycznymi Paweł Szymański, Krzysztof Pilat i Zbigniew Litwińczuk. Za to wizualnie ich wersja „Prząśniczki” z miejsca wzbudza entuzjazm widowni. W końcu jesteśmy w kabarecie, gdzie chłop za babę przebrany zawsze znajdzie uznanie. Każdej pieśni towarzyszy inna wizja. Łucja Grzeszczyk „Dumkę” śpiewa jakby wzniesiona pod niebiosa, w tle latają animowane bociany – romantycznie jak u Chełmońskiego. Scenariuszowy Dzierma-Moniuszko czy vice versa jawi się osobnikiem lekko zazdrosnym wobec Chopina, za to z życzliwością udziela porady wiejskiemu grajkowi, który znów (Krzysztof Pilat) musi fałszować jak najęty, za to zakładając ciemne okulary, jako żywo przypomina jednego z bohaterów „Stawki większej niż życie” czy jakichś innych „Zakazanych piosenek”. Bo kabaret „3xM, czyli Moniuszko-Miłość-Miraże” grą w skojarzenia stoi. O ile młodsi widzowie mogą cieszyć się, kiedy przemawiający z telewizora z ustawioną na nim szklaną rybą Moniuszko zamieni się w rybę, a za chwilę ze sceny popłynie „Złota rybka” to starsi oglądając ‘Świętego Piotra” w tej roli zobaczą… Andrzeja Dworakowskiego, a może nawet i samą Bernardę Bielenię.

Bo to oni, dysponując kluczami co prawda nie do raju, a do Piwnicy Lalek, wyprowadzili s niej kilkadziesiąt kukieł, które przed lat święciły triumfy w najlepszych przedstawieniach BTL-u, by w kabarecie przypomnieć o swoim istnieniu. I uwaga – autorka i aktorzy traktują je z wielkim szacunkiem. Zbigniew Litwińczuk wykonujący tę pieśń jest wręcz oburzony, kiedy co i rusz nowe zestawy lalek wirują mu nad głową. Bo dla lalkarzy ich lalki to przecież świętość, szczególnie wykonane przez mistrzów tego rzemiosła.

Z kolei Sylwia Janowicz najpierw w fantastyczny sposób stara się przerwać „kicanie” aktorskiej trupy podczas dyskotekowej wersji wspomnianej „Dalibógże”, by dać popis śpiewu w stylu gwiazd przedwojennego kina wykonując „Powiedzcie mi”.

Tu już publiczność spontanicznie nagradza jej występ brawami. W pełni zasłużenie. I jak tu przebić taki popis. Tylko wznosząc się pod sufit teatru. Izabela Maria Wilczewska dokonując akrobacji mierzy się, a jakże, z „Groźną dziewczyną”.

Tego trzeba nie tylko posłuchać, ale też i koniecznie zobaczyć na własne oczy. Przedfinałowy „Matysek” to zbiorowe pastwienie się nad jedną z lalek, które od lat tworzy Duda Paiva. Zatem dekonstrukcja będzie wyjątkowo twórcza, bo przecież „przyszła kryska na Matyska”.

W finale, już do tekstu Bernardy Bieleni, aktorzy i twórcy spektaklu składają hołd geniuszowi Moniuszki, a publiczność długo bije brawo. Zatem „3xM, czyli Moniuszko-Miłość-Miraże” to idealna propozycja niezobowiązującej rozrywki, za to przygotowanej na najwyższym – dosłownie i w przenośni, poziomie, lecząca też trochę tęsknotę za „kursami” Wojciecha Szelachowskiego. I mam wrażenie, że Bernarda Bielenia dopiero się rozkręca.

Podczas premiery dyrektor Białostockiego Teatru Lalek – Jacek Malinowski, uhonorował również jubileusze – 20-lecia pracy aktorskiej Jacka Dojlidki i 40-lecia pracy w BTL-u właśnie Krzysztofa Dziermy. Gratulacje.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny