To wszystko znajdziecie w „Boskiej Florence”. Prawdziwa historia milionerki, która ukochała śpiew, i choć fałszowała okrutnie, publiczność nie tylko przychodziła na jej koncerty, ale też kupowała płytę z jej głosem. Meryl Streep w filmie w reżyserii Stephena Frearsa wyje przeokrutnie, ale jest tak urocza i magnetyczna, że nawet osoby obdarzone słuchem pozwalającym na pracę w orkiestrze OiFP nie zgrzytają zębami. Dużo bardziej nieznośne wydają się postaci „lukrujących” głównej bohaterce wielkich kompozytorów, dyrygentów, czy nauczycieli śpiewu, którzy spragnieni jej pieniędzy, kadzą w żywe oczy. Jednakże – bez obaw. „Boska Florence” to przede wszystkim świetnie napisana i opowiedziana komediowa historia o miłości. Dobiegająca 70-tki milionerka jest szaleńczo zakochana w swoim dużo młodszym mężu, pozwala mu na romanse, ale też cierpi straszliwie, kiedy nie ma go przy swoim boku. Oddzielając warstwę humorystyczną całej sytuacji i towarzysząc bohaterom, z rozwoju wydarzeń można nawet uwierzyć, że nie było to jednostronne uczucie.
Pomarszczony, ale wciąż łobuzersko uśmiechnięty Hugh Grant, nie tylko gra rolę fałszywego bawidamka i duszy towarzystwa, ale też ofiarnie wspiera swoją jakby nie było, żonę w przekonaniu o sukcesie jej występów. Sceny, które odgrywa ta para we wrażliwych widzach mogą wywołać całą gamę uczuć – od obrzydzenia z powodu hipokryzji, jaką demonstruje Grant po wzruszenie, kiedy zdaje się, że czułość okazywana przez niego żonie, nie jest udawana.
Znakomitym pomysłem było obsadzenie w roli akompaniatora Florence znanego z komediowego serialu „Teoria wielkiego podrywu” Simona Helberga. Aktor w pełni wykorzystuje swoje komediowe emploi. Po kilku minutach, wystarczy, że widz widzi go w zbliżeniu, a z miejsca sala pęka ze śmiechu. Generalnie, na tym filmie, szczerze śmieje się cała sala i nie jest to li tylko śmiech z możliwości wokalnych tytułowej Florence. Humorystyczne sytuacje gonią jedna drugą, a że sytuacje, czas i miejsce akcji – Nowy Jork – podobne są do tych z „Śmietanki towarzyskiej”, zaręczam że na tym filmie zabawy będzie znacznie więcej, zaś zakończenie wyciśnie łzy.
„Boska Florence” dzięki genialnej obsadzie i nietypowej, podanej z humorem historii, może być jednym z kandydatów do najlepszej komedii roku 2016. Nie zdziwiłoby chyba nikogo, gdyby Meryl Streep za rolę Florence Foster Jenkins dostała Oscara.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?