Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bojary płoną. Niedługo nie będzie czego chronić

Tomasz Mikulicz [email protected] tel. 85 748 95 54
Od kilku miesięcy "Poranny“ pisze o kolejnych pożarach. Na naszym internetowym forum panuje opinia, że nie są one przypadkami.
Od kilku miesięcy "Poranny“ pisze o kolejnych pożarach. Na naszym internetowym forum panuje opinia, że nie są one przypadkami. Andrzej Zgiet
Tworzone są kolejne analizy i dokumentacje. ABojary płoną. Niedługo może nie być czego chronić. Czas podjąć szybkie decyzje.

Jak tak można obrażać prezydenta? My tu nie chcemy żadnej ochrony - denerwowała się jedna z naszych Czytelniczek, która zadzwoniła do "Porannego“ zaraz po ukazaniu się artykułu o tajemniczym grafficiarzu. Ktoś namalował sprayem podobiznę prezydenta Tadeusza Truskolaskiego i opatrzył ją kąśliwym podpisem. Graffiti "ozdobiło“ dom przy ul. Staszica 21. Budynek już niedługo zniknie. Zastąpi go hotel, który podobno nijak ma pasować do charakteru dzielnicy. Kiedy pisałem o tym w zeszłym roku, obrońcy Bojar mówili wprost: przeoczyliśmy to. Wprzyjętym w 2007 roku restrykcyjnym planie miejscowym dla Bojar nie znalazły się żadne zapisy chroniące ten budynek, choć przyjęto wtedy, że po tej stronie ul. Piasta jest tzw. serce Bojar, którego ruszać nie wolno.

Pomijając już nawet sprawę tego jednego budynku, myślę, że tajemniczy grafficiarz chciał powiedzieć coś więcej. Ostatnie kilka miesięcy przyniosło nam kolejne dyskusje na temat Bojar i planowanego powołania tu parku kulturowego. Nawet coś w tej sprawie ruszyło. Miasto dostało analizę, z której wynika, że park powinien tu powstać. I zdawać by się mogło, że władze, chcąc nie chcąc, też są za ochroną Bojar.

Zaraz po zeszłorocznym referendum, kiedy okazało się, że prawie 100 procent bojarczyków chce powołania parku, prezydent powiedział, że nie może działać wbrew woli obywateli. I słusznie. Tyle, że od tej deklaracji minął dokładnie rok. No, ale teraz prezydent dostał analizę, więc wszystko powinno ruszyć z kopyta. Nie twierdzę, że będzie inaczej. Z pewnością istnieje jednak obawa, że sprawa znów może się rozmyć w niekończących się analizach i kalkulacjach. Urszula Mirończuk, rzeczniczka prezydenta Białegostoku pisze w mailu, że: "Konieczne jest doprecyzowanie wskazanych zagadnień (np. stanu poszczególnych budynków, określenie potrzeb w ramach wymiany nawierzchni ulic). Pozyskanie konkretnych informacji jest niezbędne, by oszacować koszty, a także przygotować program rewitalizacji. To z kolei pozwoli na poszukiwanie źródeł sfinansowania nakładów niezbędnych do utworzenia parku kulturowego Bojary“. Pozyskiwanie informacji, szukanie źródeł finansowania. Wszystko w porządku, ale trzeba pamiętać, że w przypadku Bojar czas działa na niekorzyść.

Od kilku miesięcy "Poranny“ pisze o kolejnych pożarach. Na naszym internetowym forum panuje opinia, że nie są one przypadkami. Niektórzy internauci spiskują, że to w przeważającej mierze podpalenia, których sprawcami są sami właściciele: taniej jest bowiem najpierw spalić, a później zbudować nowy dom, niż próbować remontować stary. Jeszcze inni twierdzą, że za podpaleniami stoją deweloperzy, którzy w ten sposób pozbywają się problemu. O ile takie twierdzenia w jakimś sensie mogłoby się odnosić do części Bojar bliżej ul. Sienkiewicza, to nie dotyczy to raczej tzw. serca dzielnicy, czyli okolic ul. Koszykowej, czy Wiktorii. Tutaj restrykcyjny plan miejscowy wyklucza wprowadzenie się deweloperów (chociaż nie takie rzeczy miasto już widziało). Jeszcze inni tłumaczą, że ogień jest zaprószany przez - koczujących w drewnianych domach - bezdomnych.

Bez względu na to, która z tych teorii jest prawdziwa, nikt chyba nie zaprzeczy, że problem jest poważny. Niedługo może się okazać, że nie ma czego chronić. Nawet ci, którzy twierdzą, że nie ma sensu zachowywać "rozwalających się ruder“ muszą przyznać, że obecna sytuacja może wcześniej czy później doprowadzić do tragedii. Zresztą, już raz (chociaż nie na Bojarach) tak się stało. Wczerwcowym pożarze domu przy ul. Ciepłej 38 życie straciły cztery osoby. Biegły z zakresu pożarnictwa orzekł, że doszło do podpalenia. Jeszcze tragiczniej mógł się skończyć pożar domu przy ul. Wiktorii 6/1. Ogień pojawił się w środku nocy. Mógł strawić sąsiednie, zamieszkałe budynki. Na szczęście nie było wiatru.

Mieszkańcy nie mogą żyć w strachu w nieskończoność. Piłeczka jest po stronie władz miasta. Trzeba podjąć decyzję - albo zmieniamy plan miejscowy i pozwalamy na zburzenie drewnianych chat, albo faktycznie szybko i sprawnie chronimy Bojary bez względu na to ile pieniędzy trzeba by było na to wyłożyć. Można to zrobić chociażby poprzez maksymalne obniżenie cen należących do miasta działek. Wiadomo, że w drewnianych domach nie będą mieszkać ci, których stać na postawienie sobie willi na Jaroszówce. Bojary to była zawsze dzielnica zwykłych ludzi.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny