Zawiązaniem akcji jest brutalny gwałt na żonie naszego nauczyciela i błyskawiczna propozycja wymierzenia sprawiedliwości poza wymiarem sprawiedliwości. Nauczyciel angielskiego rozmiłowany w Szekspirze szybko przystaje na propozycję nieznajomego - w tej roli niezły Guy Pearce i po kilku kwadransach jest "pozamiatane". Dostaje zdjęcie zabitego gwałciciela i dowód, że to właśnie on zaatakował jego żonę.
Ale nasz humanista winien wiedzieć, że w życiu nie ma nic za darmo. A zbrodnia - jak u Hitchcocka musi zostać opłacona inną zbrodnią. I to on będzie jej sprawcą. Tajemnicza organizacja wskaże mu ofiarę, i chociaż pedagog będzie się wzdragał przed popełnieniem zbrodni, mimowolnie ofiara zginie. Dlaczego musiała zginąć, jak daleko sięgają macki owego tajnego stowarzyszenia - o tym wszystkim przekona się bardzo szybko. Wielbiciele spiskowych teorii czy tajemnic w stylu Archiwum X będą mieli tu chwilę radości. A sam Cage nawet będzie zmuszony krwawo bronić filmowej żony przed złem, niemal jak Charles Bronson.
Bóg zemsty ma zaletę - niemal całkowity brak efektów specjalnych. To thriller w starym stylu, złożony z dawno nieużywanych, acz zgranych klisz i momentami wciągający. Gdyby jeszcze Cage jako aktor nie robił z siebie demona, a jako niezły nauczyciel pamiętał, że od karania jest jednak wymiar sprawiedliwości - byłoby o wiele lepiej. Ale nie byłoby wtedy na ekranach Boga zemsty.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?