Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok: Prostytutki opanowały miasto. Setki kobiet trudniło się nierządem

Włodzimierz Jarmolik
W Białymstoku, przed II wojną światową, było setki prostytutek
W Białymstoku, przed II wojną światową, było setki prostytutek sxc
W okresie międzywojennym prostytucja stanowiła w II Rzeczypospolitej duży problem. Była to, można rzec, ciemna plama na społeczno-obyczajowej mapie każdego miasta. Od panienek lekkich obyczajów nie był wolny, rzecz jasna, także ówczesny Białystok. Dla jako takiego opanowania i ukazania problemu władze miasta prowadziły rozmaite akcje, ogłaszały statystyki. Jednak ukrócenie całego procederu było praktycznie niemożliwe.

Już na początku 1919 roku rozpoczęła się akcja rejestrowania kobiet zajmujących się najstarszym zawodem świata. Białostocka policja obyczajowa odnotowała tego roku w swoim rejestrze 308 prostytutek, zaś 110 z nich wydała tzw. czarne książeczki, dające uprawnienia do oficjalnego uprawiania swojej profesji. Zaznaczano w nich przede wszystkim stan zdrowotny. Jego badanie prowadził szpital Św. Łazarza, kierowany przez znanego białostockiego lekarza - doktora Walewskiego. Rejestracji podlegały nie tylko indywidualne ulicznice, ale i koncesjonowane domy publiczne, pod warunkiem, że działały z dala od szkół i świątyń.

Zobacz też: Młoda białostocka prostytutka umawia się na sponsorowane spotkania

Wkrótce jednak pod naciskiem opinii publicznej, ministerstwo zdrowia wydało rozporządzenie nakazujące likwidację wszystkich lupanarów. Od tej pory ich właściciele byli ścigani przez władze policyjne. Jako dom publiczny traktowano budynek, w którym mieszkały więcej niż dwie prostytutki.

Ile było w przedwojennym Białymstoku kobiet uprawiających zawodowo płatną miłość? Tego nie da się dokładnie ustalić. Ich liczba zmieniała się z roku na rok. W latach 1925-34 prostytucją parało się w mieście od 163 do 296 profesjonalistek oraz od 80 do 176 amatorek dorabiających nierządem.

Według informacji zawartych w "Wiadomościach statystycznych miasta Białegostoku" w 1934 roku, jedna prostytutka przypadała na 608 mieszkańców. Zakazane domy publiczne oczywiście nadal istniały, tyle tylko, że zeszły do podziemia. W Chanajkach niemal na każdej ulicy prosperował przynajmniej jeden taki przybytek rozpusty. Bywało nawet, że całkiem blisko synagogi, np. przy ul. Orlańskiej. Wywoływało to oczywiście ciągłe protesty żydowskich duchownych. W 1937 roku policja wpadła na trop domu schadzek dla zamożniejszych białostoczan. Mieścił się on w śródmieściu w salonie kosmetycznym "Lucja".

Prostytutki w Białymstoku: Najwięcej było katoliczek

Szczególnie trudne były czasy kryzysu gospodarczego. Wówczas głód i drożyzna wygnały na ulice dziesiątki kobiet, przede wszystkim zwolnionych z pracy robotnic. Policja bez przerwy ścigała owe nierządnice, karała za włóczęgostwo i zakłócanie porządku publicznego. Niewiele to jednak pomagało. Trzeba było przecież jakoś żyć, a nawet z mizernych zarobków utrzymywać całą rodzinę. Jedyne, co władze mogły zrobić, to wprowadzić przymusowe badania lekarskie nowych ciem nocy, jak także nazywano prostytutki. Miało to chronić miasto przez epidemią chorób wenerycznych.

Opublikowana w "Dzienniku Białostockim" statystyka prostytucji w województwie białostockim w 1925 r. przedstawiała się niezbyt optymistycznie. Zarejestrowano wówczas 403 kobiety uprawiające płatną miłość, 254 z nich były katoliczkami, 91 - izraelitkami, 53 określono jako prawosławne, a 5 jako ewangeliczki.

Jeśli idzie o podawany zawód, to aż 170 było służącymi, 31 - to krawcowe, 144 - robotnice, a 49 nie miało żadnego zajęcia. Na pytanie: co skłoniło je do uprawiania nierządu? 16 odpowiedziało, że głód, 115 - że utrata pracy, 66 - że odejście kochanka, natomiast aż 26 czyniło to z własnej nieprzymuszonej woli oraz brak całkowitego zainteresowania jakąkolwiek pracą.

W 1925 roku policja wykryła w województwie 16 domów publicznych i ujęła 33 sutenerów. Największe osiągnięcia obyczajówka miała w samym Białymstoku, a później w Grodnie, Łomży, Augustowie, Suwałkach i Wołkowysku. W tym samym roku Urząd Sanitarno-Obyczajowy z siedzibą w budynku szpitala św. Łazarza odnotował 272 przypadki syfilisa i 290 rzeżączki.

W przedwojennym Białymstoku pojawiały się na ulicach bardzo często biedne dziewczyny z okolicznych miasteczek, zaś same białostoczanki zasilały burdele warszawskie. To był los upadłych kobiet.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny