W niedzielę protesty Białorusinów odbyły się w 10 miastach Polski. Początkowo w akcji chodziło o wsparcie dla niezależnych mediów. Jednak w niedzielę białoruskie myśliwce zmusiły do lądowania w Mińsku samolot Ryanair, który leciał z Aten do Wilna, pod pretekstem wykrycia bomby na pokładzie. Po wylądowaniu służby zatrzymały Ramana Pratasiewicza, blogera i działacza politycznego, który stworzył niezależny kanał informacyjny. Według reżimu Łukaszenki to ekstremista, więc grozi mu kara śmierci. Pratasiewicz wcześniej uzyskał azyl polityczny na Litwie.
- Dla nas to jest niewyobrażalne i już tylko dlatego trzeba o tym mówić, pisać i protestować - podkreśla wspierający protest Eugeniusz Wappa z Białoruskiego Radia Racja i Tygodnika Białorusinów w Polsce.
- Są informacje, które nami bardzo mocno wstrząsnęły. Po pierwsze 21 maja zmarł w więzieniu Witold Aszurak, a dzisiaj zmusili do lądowania samolot z niezależnym blogerem na pokładzie. Takie sytuacje zmuszają nas do reakcji. Musimy tutaj o tych działaniach mówić i je pokazywać, bo niezależnego dziennikarstwa na Białorusi praktycznie już nie ma. Władza zabija je pod różnymi pretekstami, np. fabrykuje sprawy kryminalne dotyczące niepłacenia podatków. Każdy pretekst jest dobry, żeby aresztować dziennikarzy, zamknąć portal i pozbawić licencji - wylicza Natalia Stiepancowa, w Białymstoku od 20 lat, przedstawicielka diaspory Białorusinów w naszym mieście.
Czytaj również: Protest przed konsulatem w Białymstoku. Solidarnie z prześladowanymi dziennikarzami na Białorusi (ZDJĘCIA)
Jak zaznacza Eugeniusz Wappa, wszyscy powinniśmy wspomagać Białorusinów, bo to jest najważniejsze. Zwłaszcza, że wszystko, co złe w tym kraju dzieje się zaledwie 70 km od Białegostoku.
- Jestem dziennikarzem, Białorusinem, obywatelem Polski i zwyczajnym człowiekiem, wtedy, gdy przyjaciele są w biedzie, chce być z nimi i ich moralnie wspierać. To mogę robić jako jednostka. Po drugie, jako dziennikarz mam obowiązek pisać i przypominać o tym, co dzieje się na Białorusi. Nie tylko przy okazji pikiet, ale ciągle. Liczba osób, które są w Białorusi represjonowane wzrasta w sposób zatrważający. Dzisiaj właściwie całe społeczeństwo białoruskie to więźniowie polityczni i zakładnicy reżimu Łukaszenki. Nie tylko ci, o których mówi Amnesty International - uważa Wappa.
Dodaje, że w niedzielę na białostockim Rynku Kościuszki spotkały się dwie rzeczywistości: z jednej strony pogodni ludzie w ogródkach, a przy pomniku Piłsudskiego ludzie, którzy walczą o wolne media, walczą z reżimem, którym udało się uciec przed prześladowaniami.
Czytaj również: Solidarni z Białorusinami. Na Rynku Kościuszki protestowano przeciwko represjom reżimu Łukaszenki wobec pracowników teatru Kupały
- Uciekliśmy z mężem i dziećmi, bo mój mąż chodził na pokojowe protesty po wyborach. Został aresztowany, siedział w więzieniu. Szukaliśmy go przez pięć dni, ale władze nie chciały nam nic powiedzieć. Mąż był represjonowany psychicznie i fizycznie. W więzieniu powiedzieli mu, że za to co robi zabiorą nam dzieci. Gdy tylko wyszedł, postanowiliśmy uciec. Wyjechaliśmy z trzema walizkami pierwszym autobusem, jakim udało się zabrać do Białegostoku - wspomina pani Anna, która w Białymstoku mieszka od września zeszłego roku.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?