Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białostocka wróżka miała więzić kobiety i nakłaniać je do prostytucji

(mw)
Wróżka nie przyznaje się do winy
Wróżka nie przyznaje się do winy Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Białostocka wróżka namówiła trzy młode dziewczyny do pracy w Grecji. Na miejscu miała zmusić je do badań ginekologicznych, więzić i nakłaniać do prostytucji.

W czwartek przed białostockim sądem rejonowym odbyła się rozprawa w procesie Anety G. Prokuratura stawia białostockiej wróżce kilka zarzutów. Najpoważniejsze dotyczą zwabienia trzech białostoczanek do pracy w Grecji jako prostytutki, nakłaniania tych kobiet do prostytucji, a także pozbawienia ich przez tydzień wolności.

Śledczy ustalili, że wszystko wydarzyło się ponad cztery lata temu. Justyna pracowała w sklepie spożywczym. Pod koniec listopada przyszła tam Aneta G.

- Zajmuję się organizowaniem pracy dla Polek w Grecji - powiedziała oskarżona i dała Justynie swoją wizytówkę. Zaproponowała, by ta znalazła jeszcze dwie inne dziewczyny chętne do pracy. Poprosiła o kontakt.

Justyna powiedziała o propozycji swojej koleżance. Aleksandra skontaktowała się z oskarżoną. Umówiły się na spotkanie. Aneta G. obiecała jej pracę w barze. Zapewniła, że Grecy zapłacą za przelot, że dziennie będzie zarabiać 40 euro plus napiwki. Uspokoiła też dziewczynę, że praca nie będzie związana z prostytucją.

W grudniu obie wyleciały do Grecji. Od razu, po kilka godzin dziennie, Aneta G. uczyła Aleksandrę języka.

Do tygodniu do Aleksandry dołączyła Justyna z siostrą Karoliną.

I wtedy zaczęło się piekło. Polki przeszły badania ginekologiczne. W toku śledztwa ustalono, że kobiety były pod stałą kontrolą, nie mogły nigdzie wychodzić, nie miały dostępu do radia i telewizji.

Z greckiego piekła wyrwały się po kilku dniach, dzięki organizacji "La Strada", z którą udało się im nawiązać kontakt SMS-owy.

Oskarżona od początku nie przyznaje się do winy. Przed sądem nie chciała składać wyjaśnień. W trakcie śledztwa zaprzeczała, jakoby więziła Polki. - Nie wiem, dlaczego uciekły. A teraz mnie oczerniają - powiedziała 57-latka.

Co innego mówią pokrzywdzone. Twierdzą, że oskarżona głodziła je i więziła. Kobiety chcą, żeby ta sprawa była przestrogą dla innych kobiet, które planują wyjazd zagranicę do pracy.

We czwartek sąd odczytał zeznania dwóch świadków. Obrońca złożyła też wniosek o przesłuchanie na następnym terminie m. in. przyjaciółki oskarżonej. Powiedziała również, że mimo złego samopoczucia i depresji, jej klientka będzie chciała na kolejnej rozprawie złożyć wyjaśnienia. Grozi jej do 10 lat więzienia.

Imiona pokrzywdzonych kobiet zmieniliśmy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny