Rok 1936 nie był wyjątkowy. W pierwszych dniach stycznia, zamiast 2 tysięcy bezrobotnych z listopada roku poprzedniego, było ich ponad 2 tysiące 600. Żeby ubiegać się o pomoc Komitetu, niepracujący musieli trafić do rejestru i zdobyć specjalną książeczkę. Dawało to prawo do skromnego, rzeczowego wsparcia. Czego potrzeba było biednym ludziom, żeby przetrzymać mroźną zimę - oczywiście opału. Dlatego też od 20 każdego miesiąca uprawnieni bezrobotni mogli odbierać przydziały węgla z magazynów przy dworcu kolejowym Białystok Fabryczny. Podzieleni na 5 kategorii otrzymywali od 30 do 60 kg węglowego opału. Nie było to dużo. A co mieli czynić ci, którzy w ogóle pozbawieni byli nawet takiej pomocy? Ano cóż, następowała w tym czasie nagminnie kradzież węgla. Nie tylko na kolei, ale też ze składów handlowych i prywatnych komórek i drewutni. Z tego powodu przed Sąd Grodzki trafiali nie tylko mężczyźni lecz również kobiety, a nawet dzieci.
O ile opał potrzebny był bezrobotnym w większej ilości tylko zimą, rozdawnictwo żywności trwało do początku lata. Na tym samym dworcu fabrycznym można było na specjalne bony otrzymać ziemniaki, mąkę czy słoninę, w ustalonych porcjach.
Na początku kwietnia komitet Funduszu Pracy przeprowadził świąteczną akcję wielkanocną. Bezrobotnym i ubogim rozdano blisko 3 tysiące paczek. Obok chleba, boczku i mąki znalazła się w nich kiełbasa, mieszanka kawowo-cukrowa, jajka i słodkie bułki. Pomyślano o bezrobotnych żydowskich. Im zamiast tłuszczu wieprzowego przydzielono pół litra oleju jadalnego. Ten gest kosztował Zarząd Miejski blisko 6 tysięcy złotych.
Magistrat wsparły charytatywnie inne instytucje i organizacje: Gmina Żydowska, Towarzystwo „Przystań”, misjonarki przy kościele św. Rocha czy Stowarzyszenie „Dom Prawosławny”. Szkoły dokarmiały dzieci, a kuchnia dla bezrobotnych przy ul. Starobojarskiej i schronisko noclegowe przy ul. Wesołej wydały dodatkowe obiady.
Ponieważ właściwy fundusz dla wsparcia bezrobotnych był ograniczony, Komitet uciekał się do różnych zbiórek (np. odzieży, w czym wspomagało go Towarzystwo „Przystań”) i kwest publicznych. Szczególnie dobrze wypadły one w czasie tzw. „Tygodnia dla bezrobotnych”, który trwał od 8 do 15 marca. Odbywał się on pod patronatem prezydenta S. Nowakowskiego. Zaangażowani zostali w tę akcję znani działacze społeczni . Groszem sypnęły różne przedsiębiorstwa i osoby prywatne. Inż. K. Riegert w imieniu Białostockiego Towarzystwa Elektryczności wpłacił 500 zł, znani przemysłowcy Ch. Bekker, B. Polak czy I. Szpiro dali po 300 zł. W zbiórkę mocno zaangażował się naczelnik Izby Skarbowej M. Majkowski, który od różnych firm białostockich wydobył kwoty od 50 do 150 zł. W niedzielę 9 marca odbyła się kwesta uliczna. Przyniosła ona ponad 1000 zł, a najbardziej hojnymi byli goście opuszczający restaurację Ritza i przechodnie obok apteki Hałłaja (róg R. Kościuszki i Sienkiewicza). W sumie „Tydzień” przyniósł Komitetowi FP ponad 10 tys. zł.
Kiedy latem w mieście rozpoczęły się roboty sezonowe (np. przy regulacji rzeki Białej) i drgnęło w przemyśle, Komitet dla bezrobotnych zawiesił swoją działalność. Od połowy listopada jednak musiał znowu zabrać się do roboty. Od sprawy węgla.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?