Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez cukrowni nie ma życia!

Julita Januszkiewicz
Wszyscy, którzy nie zgadzają się z planami Krajowej Spółki Cukrowej. A plany są proste - zamknąć Cukrownię Łapy. - Ogłaszamy pogotowie strajkowe. Oflagujemy zakład. Będziemy bronić naszych miejsc pracy. Nie pozwolimy zdemontować maszyn - zapowiada Józef Rząca, związkowiec z cukrowni.
Wszyscy, którzy nie zgadzają się z planami Krajowej Spółki Cukrowej. A plany są proste - zamknąć Cukrownię Łapy. - Ogłaszamy pogotowie strajkowe. Oflagujemy zakład. Będziemy bronić naszych miejsc pracy. Nie pozwolimy zdemontować maszyn - zapowiada Józef Rząca, związkowiec z cukrowni.
Wczoraj o godzinie 15 przed bramą cukrowni stawili się pracownicy i mieszkańcy Łap. Przyszli na wiec protestacyjny.

Zorganizował go Roman Czepe, burmistrz Łap, a zapraszali z ambon księża z okolicznych parafii.

Biorę udział w manifestacji, bo nie zgadzam się z likwidacją cukrowni. Będziemy walczyć do końca - mówi Krzysztof Augustyniak, ślusarz. W zakładzie pracuje od 33 lat, czyli od samego początku.

Każdy ma nadzieję...

Likwidacja cukrowni to dramat wielu rodzin. Oznacza tylko jedno - bezrobocie. Wszyscy jak ognia boją się utraty pacy. Dlatego popierają protest.

- Nie wiem co zrobię, jak zamkną cukrownię? Tym bardziej, że do emerytury zostało mi jeszcze 12 lat. To bardzo dziwne, że cukrownię teraz zamierzają zamknąć. Przecież tyle zainwestowano w jej modernizację. Dorobek tylu pokoleń się zmarnuje - denerwuje się Augustyniak.

Ma jednak wielką nadzieję, że się cukrownię uda się uratować. Jego obawy podziela Jan Bojar inny pracownik, który też nie chce zostać na bruku. I również sprzeciwia się zamykaniu firmy.

- Żal mi cukrowni. Przepracowałem tutaj 30 lat. Czy da się ją uratować? Nie wiem. Ale bardzo bym chciał, żeby tak było. Szkoda ludzi - dodaje.

Za dużo cukru

Przypomnijmy. Łapskiej cukrowni grozi likwidacja. Tak wynika z pisma, które Roman Czepe, burmistrz Łap otrzymał z Krajowej Spółki Cukrowej. Spółka informuje, że: "zamierza zaprzestać produkcji cukru oraz dokonać całkowitego demontażu urządzeń służących do produkcji cukru w Oddziale Cukrownia Łapy". KSC do końca stycznia podejmie decyzję o rezygnacji z części limitu produkcji.

Na przełomie września i października, Unia Europejska zażądała zmniejszenia produkcji cukru w krajach unijnych. W Polsce ma ono wynieść 13 procent. To oznacza zamknięcie niektórych cukrowni, w tym łapskiej....

Cukrownia istnieje ponad 30 lat. To jedyna firma produkująca cukier na Podlasiu, jedna z większych w Polsce. Od lat przynosi zyski. Zajmuje trzecie miejsce pod względem tzw. wydatku cukru. Ciągle się rozwija i unowocześnia. W ciągu dwóch lat wydała na modernizację 20 mln zł. Właśnie zakończyła się tegoroczna kampania.

- W tym roku skupiliśmy 400 tysięcy ton buraków cukrowych. Wyprodukowaliśmy ponad 60 tys. ton cukru. Dzienny przerób surowca wyniósł 7 tys. ton. To satysfakcjonujące wyniki - wylicza Barbara Łapińska, rzecznik Cukrowni Łapy - Likwidacja cukrowni nie znajduje uzasadnienia ekonomicznego. Nie jest spójna ze strategią rozwoju województwa podlaskiego.

Tragedia dla miasta

Na wieść o groźbie likwidacji w Łapach zawrzało. Pracownicy, ich rodziny oraz inni mieszkańcy są zaniepokojeni tą wieścią. Wszyscy solidaryzują się w tych niełatwych dla zakładu chwilach.

Danuta Brzuszewska jest pakowaczem. W cukrowni pracuje od 24 lata. Dlatego bez wahania dołączyła się do protestu.

- Udział w manifestacji to nasz obowiązek. Bardzo przeżywam to, że cukrownia może być zamknięta. Gdzie ja znajdę pracę? W Łapach, przecież nowych miejsc pracy nie przybywa - martwi się pani Danuta.

Cukrownia zatrudnia 267 pracowników. Większość załogi to ludzie w wieku przedemerytalnym. Stąd i obawy większe. Wszyscy zdają sobie sprawę, że w tym wieku o zatrudnienie trudno.

Całe życie przy cukrze

A w firmie spędzili prawie całe swoje życie. Dla niektórych praca tutaj jest jedyną. Są z tym miejscem bardzo związani. Z planami KSC nie zgadza się Czesław Choiński.

- W cukrowni pracuję od 26 lat. To moja pierwsza praca. Żal mi wszystkiego, sprzętu, ludzi... Trzeba ratować cukrownię - mówi.

Wszyscy cukrownicy bardzo dobrze się znają. Są ze sobą zżyci. Nie wyobrażają sobie jakby to było gdyby nagle ją zamknięto.

- Całe życie przepracowałem w cukrowni. To już 33 lata. Doskonale pamiętam jak ją budowano. Rozwijała się wraz ze mną - mówi Jan Kalinowski.

Tadeusz Łapiński kolejny pracownik bardzo chciałby, by cukrownia nadal pracowała. .

Tadeusz Gołębiewski, ślusarz dojeżdża do pracy aż z Białegostoku 27 lat. Lubi swoją pracę. Przyzwyczaił się do niej.

- Nie zgadzam się z zamknięciem firmy. Dlaczego? My chcemy chleba. Chcemy pracować. Za co ja utrzymam rodzinę? Ciężko będzie też znaleźć pracę - martwi się jak większość jego współpracowników. W poniedziałek protestowali też ich koledzy Eugeniusz Tokarzewski i Waldemar Kuryś: - Jak zamkną cukrownię, bez pracy i pieniędzy na życie zostaną całe Łapy - mówią.

Nie zgadzamy się

Buntują się też plantatorzy, którzy od lat współpracują z cukrownią. Oni też stracą. Likwidacja przedsiębiorstwa oznacza dla nich tylko jedno, wyłączenia z produkcji buraków cukrowych. Najbliższa cukrownia w Krasnymstawie jest oddalona od Łap o 250 kilometrów. Taka odległość uniemożliwi rolnikom dostarczenia i uprawę korzeni.

- To dla nas ogromy cios. Nie będziemy mieli pracy i pieniędzy - mówią. Tym bardziej, że wielu skupiło się tylko na sadzeniu buraków. Znaczna grupa chce protestować w Toruniu, przed siedzibą KSC - oznajmia Karol Tylenda prezes Związku Plantatorów Buraka Cukrowego przy Cukrowni Łapy.

Politycy i samorząd bronią

Wszystkich w obronę bierze również burmistrz Roman Czepe.

- Pojechaliśmy wraz z pięcioma starostami, przedstawicielami związków plantatorów i pracowników. Minister poświęcił nam godzinę. Wysłuchał naszych racji. Zadeklarował pomoc - przekonuje Czepe. - Mam wiele spotkań, angażuję wielu polityków. Przekonuję ich do wspólnych działań, ponad podziałami politycznymi. Rozsyłam materiały, które mogą być pomocne w ich działaniach.

W piątek burmistrz zorganizowałem drugi już wyjazd do ministerstwa. Tym razem na spotkanie z Zarządem Krajowej Spółki Cukrowej. W składzie delegacji byli podlascy parlamentarzyści, wojewoda, marszałek. Niestety, wizyta niewiele dała. Dowiedzieli sie jedynie, że KSC juz przygotowała plan likwidacji Cuklrowni Łapy.

- Chcieli ja zamknąć, rozebrać i zaorać - oznajmia burmistrz Czepe.

Rozmowy nic nie dały. Szefowie spółki cukrowej uważają bowiem, że cukier z Łap jest za drogi.

- Teraz przygotowaliśmy wiec. Stale informuję media o sytuacji - dodaje burmistrz Łap. - Na przykład telefonowało Polskie Radio w Nowym Jorku, bo tamtejsi Polacy byli poruszeni informacją o likwidacji cukrowni.

Za cukrownią murem stoją podlascy parlamentarzyści. Krzysztof Jurgiel poseł PiS złożył w tej sprawie interpelację: - Kondycja cukrowni jest bardzo dobra. Nie ma więc podstaw, by ją zamykać - uważa.

Józef Klim poseł PO też interweniował. Pod koniec listopada napisał do Aleksandra Grada - ministra Skarbu Państwa (właściciel 80 proc. KSC). Wskazał dlaczego łapskiej cukrowni nie można zamykać.

Protestują też lokalni samorządowcy i radni.

- Robert Tyszkiewicz, szef PO na Podlasiu obiecał nam interwencję u premiera Tuska - zapewnia Zdzisław Jabłoński, radny sejmiku wojewódzkiego z PO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny