Dziś historia pędzi tak szybko, że wielu młodym ludziom stan wojenny może wydawać się równie odległy jak II wojna światowa, a Ryszard Riedel wydawać się idolem starzejących się rodziców, nie zbuntowanych nastolatków. Tymczasem za sprawą świetnych tekstów i rozmów, jakie napisała Barbara Hollender możemy dowiedzieć się od pochodzącego ze Śląska reżysera Kazimierza Kutza, że tylko kilkunastu działaczy Solidarności wsparło niewielkimi datkami produkcję filmu „Śmierć jak kromka chleba” opowiadającego o masakrze w kopalni Wujek podczas pierwszych dni stanu wojennego. Ostatecznie produkcję tego wstrząsającego filmu sfinansował rząd SLD.
Ze Śląska pochodzi też Jan Kidawa-Błoński. Mało kto wie, że w wiklinowym łóżeczku w którym w chorzowskim domu w pieluszki sikał malutki Jasio, dwa lata później robił to samo malutki Rysio Riedel. Pamięta też rodzinną opowieść, jak dziadek Riedla, w mundurze esesmana przyjechał do ciotki Kidawy-Błońskiego, z którą miał dziecko, ale później kobieta go odtrąciła, i rodziny usłyszał „wyp… esesmanie”. Następnego dnia gestapo wszystkich aresztowało.
Z tej samej książki dowiemy się, że Robert Gliński, twórca fantastycznych „Niedzielnych igraszek” wraz ze starszym bratem Piotrem – dziś wicepremierem w rządzie PiS i ministrem kultury w roku 1989 składali się na „Gazetę Wyborczą”. Wytrawni znawcy biografii twórców polskiego kina z pewnością wiedzą, że Magdalena Łazarkiewicz i Agnieszka Holland są siostrami, ale czy pamiętają, że ich ojciec nim popełnił samobójstwo był ważnym redaktorem komunistycznej prasy? Oprócz przypominania najlepszych polskich filmów, te właśnie smaczki decydują, że lektura szkiców o poszczególnych twórcach jest tak wciągająca nawet dla osób słabiej obeznanych z rodzimą kinematografią.
To książka bardzo aktualna, bo jest w niej i wspomnienie o Marcinie Wronie i jego niespodziewanym samobójstwie i o wielkim sukcesie kasowym filmu „Moje córki krowy”. Okazuje się, że reżyserka urodziła się w 1969 roku w Białymstoku jako Kinga Żukowska. W okolice stolicy Podlaskiego wróciła choćby z Wojciechem Staroniem, żeby zrobić etiudę „Szeptem”. Zanim zdecydowała się na reżyserię, zdążyła wyjść za mąż, urodzić dziecko, rozwieść się, a nawet skończyć japonistykę i zaocznie studiować sztukę filmową w czeskiej Pradze. Jak widać – z powodzeniem.
Dla miłośników polskiego kina „Od Kutza do Czekaja” to pozycja obowiązkowa, ale też dla tych, którzy chcą poznać twórców opowiadających Polakom i światu o Polsce korzystając z magii wielkiego ekranu. Polecam.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?