Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amalia - królowa fado błądzi, cierpi, ale zwycięża

(dor)
Sandra Barata Belo (z lewej) jako Amalia
Sandra Barata Belo (z lewej) jako Amalia Fot. Mat. dystrybutora
Amalia urodziła się po to by śpiewać. Nic innego tak dobrze jej w życiu nie wychodziło, ale może taki właśnie jest los największych artystów. Jeśli nie znacie jeszcze tęsknych pieśni z krańca Europy, ten film warto zobaczyć.

Amalia. Królowa fado to film biograficzny, ale w nowoczesnym stylu. Niewiele z niego można dowiedzieć się o rodzinie pieśniarki, ani też, co tak naprawdę działo się z nią przez lata. Bo najważniejsze są chwile - te, kiedy czaruje publiczność i kiedy dopadają ją emocje. Rzadkie chwile szczęścia, częściej smolista i pochłaniająca rozpacz. Bo śpiewa tak jak żyje, a jej życie to niemal pieśń rozpaczy.

W Polsce nie bardzo wiemy co to fado i nie za bardzo znamy postać Amalii Rodrigues. A w rodzinnej Portugalii - miejscu narodzin i największej chwały fado, to przecież prawdziwa ikona. U nas porównywalna jedynie może z Ewą Demarczyk. Ale o ile życie prywatne "czarnego anioła" okrywa raczej tajemnica, to film pokazuje związki uczuciowe pieśniarki dość szczegółowo. A w jej życiu - według scenarzysty - dramat gonił dramat. Im bardziej cierpiała - tym lepiej śpiewała - niemal jak nasi bohaterowie epoki romantyzmu. Ale też trzeba wsłuchać się w tęskne melodie fado, by pojąć nostalgię, jaka może ogarnąć kobietę, która nie może zaznać w życiu szczęścia i mężczyznę, który mieszkając na końcu kontynentu, zdaje sobie sprawę, że dalej już nie może ruszyć się ani na krok. Albo zrozumieć portugalskich żeglarzy, którzy zamiast pielęgnować domowe ogniska, wyruszali w nieznane, odkrywać nowe lądy.

Co ważne, to nie jest film muzyczny. Portugalskie teksty pieśni pojawiają się tylko wtedy, kiedy Amalia musi wytłumaczyć się ze swojego życia, a właśnie muzyką i lirycznymi słowami czyni to najlepiej. W życiu szybko zdaje sobie sprawę, ze ważniejsza niż tradycyjna rodzina jest dla niej wolność. I do końca pozostaje sobie wierna. Dumna, ale wrażliwa na ludzką krzywdę, bo przecież z ludu się wywodząca, łapie za serce, kiedy zaczyna śpiewać. Bo taka jest powinność artysty. Nie ma być wszak ideałem do naśladowania, ale dostarczyć wzruszeń, za które jesteśmy gotowi zapłacić, czy jak wielu jej wielbicieli, ruszyć na koncert niemal na inny kontynent.

I tak oto sztuka zwycięża życie, a pieśń pozostaje. Mimo lekko naciągniętego czasu - dwie godziny i siedem minut, wyprawa na seans może być i początkiem przygody z fado i impulsem do zobaczenia Portugalii. A wrażliwcy kilka razy uronią łzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny