Najpierw wyjaśnia, że jak wiele osób, ma kłopoty z osobistym i sensownym nazwaniem ofiar hitlerowskich fabryk śmierci. Słowo więzień w sytuacji notorycznego zagrożenia życia zdaje się być całkowicie nieadekwatnym do przeżyć ludzi wtrąconych nagle za druty pod napięciem, do baraków, w których łokciami i pięściami musieli sobie wywalczyć miejsce na pryczy. Czasem kobiety musiały bardziej walczyć z innymi kobietami niż mężczyźni. Po wyzwoleniu nazwanie ich „przeżywcami”, bo przeżyli nieprawdopodobne piekło, z jednej strony oswaja może ich cierpienia, ale z drugiej podkreśla wyjątkowość losów.
O hitlerowskich torturach dnia codziennego obozów koncentracyjnych napisano wiele, szczególnie w PRL. Agnieszka Dauksza analizując swoje rozmowy z przeżywcami zauważą, że nie ma w nich Żydów. Zrozumiała, że Polacy i Żydzi byli od siebie odseparowani za drutami znacznie bardziej niż na wolności. Miała nawet pomysł na pomieszczenie obok siebie rozmów z przeżywcami Żydami i Polakami, ale zrozumiała, że ogrom ich cierpień był nieporównywalny. Po latach sędziwe ofiary hitlerowców bardziej szczerze niż po tuż po wojnie mówią o przemocy seksualnej, o wierze, o homoseksualizmie. Znacznie większą traumą w pierwszych latach po II wojnie światowej było dla nich odnalezienie się w PRL. W państwie, które nie zważając na ich przeżycia potrafiło upokarzać za przynależność do Armii Krajowej, inni wstydzą się flirtu z komunizmem.
Przeżywcy po latach nie wstydzą się za to zdobycia pozycji za drutami. Jak choćby znany z świetnego reportażu „Dobranoc Auschwitz” Karol Tendera, dziś pozywający Baracka Obamę za kłamstwo o „polskich obozach koncentracyjnych” czy grająca w obozowej orkiestrze Helena Dunicz-Niwińska. Skrzypaczka z Birkenau w końcu sama napisała wspomnienia, by wyprostować mity o znaczeniu i muzyce granej przez obozowe orkiestry. Spotykając się z doktorantką Uniwersytetu Jagiellońskiego opowiedziała jej wiele o życiu prywatnym za drutami, o smakach i zapachach obozowych.
Agnieszka Dauksza podkreśla, że wielkie znaczenie miał dla niej bezpośredni kontakt z przeżywcami, obserwowanie jak wcielają się w role swoich oprawców, zmieniają sposoby i bohaterów narracji. Stąd „Klub Auschwitz i inne kluby” to nie reportaż, a właśnie „rwane opowieści przeżywców” z minimalistycznymi grafikami Krzysztofa Gawronkiewicza. Wstrząsające i będące najlepszą przestrogą przed najmniejszymi nawet próbami wybielania hitleryzmu, nazizmu, czy faszyzmu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?