Na krześle prezydenta Lecha Kaczyńskiego leżał wieniec, który miał złożyć przed pomnikiem ofiar mordu katyńskiego.
Najpierw pojawiła się nieoficjalna wiadomość o katastrofie polskiego samolotu. Jako jedni z pierwszych wiedzieli o niej dziennikarze, zgromadzeni na uroczystościach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Pierwsza reakcja: niedowierzanie. Zaczęły nadchodzić kolejne wiadomości. Wierzyliśmy, że to tylko mniejsza katastrofa, że na miejscu pracują ratownicy. Nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że prezydent Lech Kaczyński nie żyje.
Czekaliśmy na wiadomości. Kiedy było już 30 minut po terminie rozpoczęcia uroczystości, poinformowano nas, że wszyscy pasażerowie polskiego samolotu zginęli. Jeszcze nie dowierzaliśmy. Może pomyłka? Czekaliśmy na cud.
Ludzie zaczęli płakać. Zaczęły dziać się dramatyczne sceny. Mdlały kobiety, tracili przytomność mężczyźni, lekarze zaczęli udzielać pierwszej pomocy. Byłem świadkiem strasznej sceny. Na miejscu czekała córka Andrzeja Przewoźnika. Przyjechała do Katynia prywatnie. Kiedy dowiedziała się o śmierci ojca, zamarła. Brakuje mi słów.
Nabożeństwo w intencji zamordowanych polskich oficerów zamieniło się w inne nabożeństwo żałobne. Z bólem serca patrzyliśmy na puste krzesła. Najbardziej wstrząsający widok, który został mi w sercu, to puste krzesło prezydenta Lecha Kaczyńskiego z wieńcem, który miał złożyć przed pomnikiem katyńskim. Zostało puste krzesło. Jak rana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?