Oto kaseta z nagranym fragmentem programu - mówi Janina Bolińska. Przypomniała sobie o programie, gdy w "Porannym" przeczytała, że miasto przygotowuje 30-sekundową reklamówkę o Białymstoku.
(fot. Fot. Anatol Chomicz)
Film pokazała nam Janina Bolińska. Sama w nim wystąpiła. - Znalazłam się w nim przypadkowo, zaczepiono mnie po prostu, gdy szłam ulicą Lipową - wspomina dziś pani Janina. I śmieje się: - Bo niebrzydka dziewczyna wtedy byłam.
Operator w bagażniku
Miała 17 lat, właśnie zdała maturę i wkrótce zaczynała studia na Akademii Medycznej. Świeżo ścięła włosy po trwałej, więc związywała je w dwa króciutkie kucyki. Akurat przyjechał do niej znajomy, Tomek Kiełczewski, i szła z nim ulicą. - Podejrzewam, że zaczepili nas, bo Tomek miał na sobie dżinsy, a to był wtedy ewenement. On był z Warszawy, to może więcej tak był odstawiony - śmieje się. - Chodziło o to, żeby on siedział w dorożce, tak, by było widać te jego opięte dżinsy i kolana.
Dwójkę młodych ludzi zaczepili reżyser Andrzej Chiczewski i Tadeusz Rojsza, operator. Przyjechali do Białegostoku, by nakręcić o nas film. - Zamówili dorożkę, wsiedliśmy i ruszyliśmy - wspomina po latach Bolińska.
Pojechali przez centrum. - Było to kręcone w ten sposób, że Tadeusz miał auto, takie trochę rozpadające się, siedział w bagażniku i filmował. Z innymi ujęciami mieli problemy, np. ledwo dostali zgodę, żeby wdrapać się na wieżę kościoła św. Rocha.
Z nakręconego materiału powstał godzinny film, który pokazała telewizja.
Pani Janina nigdy jednak nie zobaczyła go w całości. Bo telewizorów w Białymstoku było wtedy zaledwie kilka. - Rodzina jednej z moich koleżanek była zamożna, mieli odbiornik. Poszłam do nich, ale wtedy nie było jeszcze tej stacji przekaźnikowej w Krynicach i telewizor w ogóle nic z tego nie złapał - Bolińska żałuje do dziś.
Ale potem, po latach, Tadeusz Rojsza przysłał jej to, co uchowało się z tego filmu w telewizyjnych archiwach. Niestety, jest tego tylko około pięciu minut, i to bez dźwięku. Widać nowe domy, które zaczęły powstawać przy ulicy Sienkiewicza, Ratusz i owalną fontannę oświetloną promieniami słońca, wodopój przy Rynku Siennym i oczywiście parę młodych ludzi, jadących przez miasto dorożką.
Historycy: Chcemy go mieć
- Film ma dużą wartość archiwalną - ocenia Lucyna Lesisz, kierownik Muzeum Historycznego, której pokazaliśmy fragment programu. - Bo takich filmów jest naprawdę bardzo mało. A każdy z nich to fantastyczny zapis tego, co już uleciało z pamięci o tamtych latach. Bardzo chcielibyśmy go mieć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?