Piszemy o fotografiach, a przecież w archiwach domowych macie Państwo z pewnością i karty pocztowe. Proszę o pochwalenie się tymi cennościami.
Dla zachęty prezentuję osobliwość z kramikowych zbiorów. Znak Pogoni, znaczek pocztowy, nadruk Atvirukas nie pozostawiają wątpliwości, że chodziło o Republikę Litewską, zwaną potocznie Kowieńską.
Skoro Wileńszczyzna przypadła mocą traktatu ryskiego Polsce, to Litwini wywianowali na stolicę swej republiki Kowno. Może ktoś jeszcze pamięta okrzyki z marca 1939 roku: Wodzu, prowadź nas na Kowno! Chodziło wówczas o wymuszenie natychmiastowego nawiązania stosunków dyplomatycznych między II RP a Litwą. Ten jednak wątek wygaszam, bo wybuch wojny zmienił radykalnie sytuację w tej części Europy.
Wróćmy do prezentowanej karty. Adresatką była pani Jadwiga Michniewska, zamieszkała w Warschau (Warszawie), na placu Trzech Krzyży. Nazwa Warschau i swastyka hitlerowska potwierdzają, że kartka została wysłana z terenów niemieckich.
Stało się to 13 grudnia 1939 r. Adres nadawcy wskazuje na litewską Kalwarię, ale jest i dopisek: "via Konigsberg". Dlaczego przez Królewiec? Tego się pewnie nie dowiemy. Może nadawcy wciąż bardziej wierzyli w porządek niemiecki niż litewski? Niemcy treść karty sprawdzili (vide stempel), ale chyba rzeczywiście doręczyli przesyłkę pod adres warszawski.
Wyższość kart pocztowych nad zdjęciami, a nawet i nad widokówkami polegała zawsze na tym, że nadawca miał więcej miejsca na tekst własny.
Przeczytajmy zatem informacje zawarte na rewersie (odwrotnej stronie).
"Wielce Szanowna Pani! W nieutulonym żalu wszystkich kolegów zawiadamiamy, że w dniu 1 XII 1939 odprowadziliśmy na wieczny spoczynek śp. Stanisława. Zmarł nagle na atak serca i pochowany został na miejscowym cmentarzu, a nad mogiłą Jego stoi krzyż dębowy z napisem. Rzeczy i pieniądze przekaże W. Sz. Pani Litewski Czerwony Krzyż. W tej ciężkiej i bolesnej nad wszystko stracie proszę przyjąć od nas wszystkich najgłębsze wyrazy współczucia".
Następowało kilka podpisów, wśród nich było i nazwisko nadawcy karty, porucznika Mieczysława Kłosińskiego.
Mniej zorientowanym wyjaśniam, że Stanisław Michaniewski zmarł w obozie dla internowanych żołnierzy polskich, którzy uchodząc przed wojskami sowieckimi, przekraczali w trzeciej dekadzie września 1939 r. granicę litewską. Jeden z takich obozów mieścił się właśnie w Kalwarii. Co ważne, Polacy zostali tam - wbrew wcześniejszym animozjom - przyjęci życzliwie, część z nich szybko wymykała się z baraków, bo na Zachodzie już odradzały się wojska polskie.
Reprodukowana karta na koniec znalazła się w Białymstoku. Wielu żołnierzy z naszego regionu przeszło przez obozy internowania na Litwie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?