– My postawiliśmy na ludzi młodych, ambitnych, wynagradzanych od efektów sprzedaży. I to dało doskonały rezultat w ubiegłym roku.
Contractus – firma zajmująca się handlem produktami i maszynami rolniczymi – ma swoje oddziały zarówno w Białymstoku, jak i Sokółce czy Warszawie. Prezesa Karczewskiego trudno jednak złapać w którymkolwiek z tych miejsc, bo jest prawie nieustannie w drodze. Ostatnio najczęściej na Wschód. – Bo wobec kryzysu na Białorusi trzeba szukać nowych alternatywnych rynków, żeby utrzymać czy wręcz rozwinąć dotychczasowe wyniki. A najlepiej procentują bezpośrednie kontakty z potencjalnymi partnerami. Szukamy ich zarówno w Rosji czy na Ukrainie, jak i w Afryce.
Zobacz także. Złota Setka. Mlekpol – największy pracodawca
Prezes nie ukrywa, że utrzymanie osiągnięć z 2010 to wyzwanie. Bo 2010 był rekordowy w ponad 20-letniej historii Contractusa: polscy rolnicy, wzmocnieni dotacjami, kupili rekordową (wzrost o ponad 40 proc.) liczbę maszyn i urządzeń marki John Deer, Kverneland, Unia Group i innych z oferty firmy, dzięki czemu uplasowała się ona w pierwszej setce największych firm Polski. Obroty nakręcał także rynek wschodni.
– Samego polskiego mięsa sprzedaliśmy tam ponad 20 tysięcy ton. A z nowości wprowadziliśmy urządzenia do produkcji peletu ze słomy. Postawiliśmy na energię odnawialną. Piece z Hajnówki do spalania tej biomasy to nasza nowa oferta na Białoruś i Ukrainę – opowiada Witold Karczewski i dodaje, że bardzo dobra receptą na współpracę za wschodnia granicą jest wspólna z tamtejszymi partnerami produkcja maszyn i urządzeń. Nie sama ich sprzedaż. – My dostarczamy myśl techniczną i część elementów do produkcji, oni wykonują kolejne i tak razem tworzymy produkt rynkowy. Gdy jest to polski produkt, np. Samaszu czy Ferrum, z którymi współpracuje Contractus, to na Wschód jadą nasi fachowcy. Gdy produkt jest zachodni, to jadą tam zachodni eksperci. Nauka dotyczy też właściwej obsługi posprzedażowej naszych produktów i ich montażu.
Gdy rozmawiamy z Witoldem Karczewskim jest on akurat w drodze do Baszkirii. – Mając nadzieję na poprawę sytuacji na Białorusi, trzeba się ruszać za innymi rynkami – podkreśla po raz kolejny. – Ukraina jest nadal bardzo perspektywiczna. A rynek rosyjski ogromny. Do Tatarastanu i Baszkirii idziemy z urządzeniami do suszenia i przechowywania ziarna. Penza interesuje się maszynami rolniczymi.
Zobacz także. Złota Setka. Mlekovita największą firmą
– Poznałem ambasadorów Ghany i Mali. To trudny rynek, ale widzę tam szansę na elewatory i urządzenia do przetwórstwa mleka, jak też na handel mlekiem i artykułami mleczarskimi – wylicza prezes Contractusa.
I jednocześnie cieszy się z obecności jego i wiceprezesa białostockiej IPH, Włodzimierza Ciesłowskiego, we władzach Krajowej Izby Gospodarczej: – Bo dzięki temu my wiemy więcej i o naszych problemach tam w Warszawie wiedzą więcej. A z kolei dzięki aktywności w Podlaskim Forum Gospodarczym mam nadzieję na większe skonsolidowanie przedsiębiorców z całego regionu wokół rozwiązywania naszych kłopotów. Dlatego spotykamy się w Łomży, Sokółce czy Suwałkach. Integracja jest na po prostu niezbędna – mówi z przekonaniem Witold Karczewski.
Strefa Biznesu - Boże Ciało 2023. Gdzie i za ile wyjadą Polacy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?