W dwóch białostockich filiach jednego z banków rozegrały się sceny jak z sensacyjnego filmu. Pod koniec dnia pracy do środka wtargnęli dwaj zamaskowani mężczyźni. Jeden uzbrojony w przedmiot przypominający wyglądem broń palną. Napastnicy zagrozili pracownicom banku i kazali im położyć się na ziemi.
Choć od tych wydarzeń niedługo miną dwa lata, dopiero teraz prokuratura oskarżyła sprawców napadów. A właściwie jednego, ponieważ wciąż nie wiadomo, kim był drugi napastnik.
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku stanie 30-letni Norbert S. Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ oskarżyła go o dwa napady na banki, posiadanie marihuany, a także przygotowanie w piwnicy domu namiotu i aparatury do produkcji tego narkotyku.
Do pierwszego napadu na filię banku na osiedlu Bacieczki doszło w połowie lutego ubiegłego roku. Śledczy ustalili, że było po godzinie 17, gdy do banku weszli dwaj mężczyźni. Na głowach mieli kominiarki z wyciętymi otworami na oczy, kaptury naciągnięte na głowy. Sprawcy rozkazali dwóm przerażonym pracownicom banku, by te położyły się na podłodze. Według ustaleń śledczych - jak się później okazało - Norbert S. przyłożył jednej z kobiet do głowy przedmiot przypominający pistolet i zażądał wydania pieniędzy, bo w przeciwnym razie strzeli jej w głowę. Napastnicy przeszukali pomieszczenia banku i ukradli ponad 14 tysięcy złotych. Zabrali jeszcze torebkę jednej z pokrzywdzonych torebkę, w której były m.in. portfel z dokumentami i pieniędzmi oraz kosmetyki.
Sprawcy odczekali miesiąc. Drugi skok zrobili na bank na osiedlu Wysoki Stoczek. Działali w podobny sposób. Tym razem mieli jeszcze metalowy młot, którym rozbili szybę dzielącą część służbową banku od części przeznaczonej dla klientów. Po przeszukaniu pomieszczeń, Norbert S. i jego wspólnik ukradli ponad 10 tysięcy złotych. I uciekli. To ustaliła prokuratura.
Na miejscu obu napadów policjanci znaleźli rzeczy porzucone przez sprawców. W drugim banku był to metalowy młot, w pierwszym reklamówka. I właśnie na tej reklamówce zachował się odcisk jednego z palców prawej ręki. Ustalono, że zostawił go tam oskarżony Norbert S.
Policjanci przeszukali jego dom na osiedlu Starosielce. Znaleźli tam prawie 28 gramów marihuany, a w piwnicy cały arsenał - namiot i przyrządy - do nielegalnej produkcji tego narkotyku. Dodatkowo, oskarżony posiadał bez pozwolenia kilka sztuk nabojów do magnum.
W czasie śledztwa Norbert S. nie przyznał się do dokonania napadów. Przyznał, że miał marihuanę, jednak w jego ocenie było jej około 10 gramów. Stwierdził jednocześnie, że namiot i aparatura nie służyły do produkcji marihuany. Grozi mu 12 lat więzienia. Na proces czeka w areszcie.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorcówDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?