Nie chciałem nikogo zabić - wyjaśniał wczoraj oskarżony.
Mężczyzna od kilku miesięcy nie mieszkał z rodziną. Jego małżeństwo rozpadło się. Powodem miały być ciągłe awantury, które Dariusz Ś. wszczynał w domu, gdy był pijany. A to zdarzało mu się praktycznie codziennie.
Pod koniec grudnia zeszłego roku oskarżony przyszedł do domu, na osiedle Jaroszówka, by - jak wczoraj tłumaczył - porozmawiać z żoną i dziećmi.
- Nie wiedziałem, że będzie tam ten facet. Żona i Sylwester byli w pokoju. On siedział w fotelu z wyciągniętymi nogami. Kazali mi się wynosić i zaczęli wyzywać. Poszedłem do kuchni - wyjaśniał oskarżony. - Później pamiętam tylko, jak stałem przed Sylwestrem i jego słowa, żeby dzwonić po pogotowie. Przyznaje się do winy, ale celowałem w brzuch.
W trakcie śledztwa Dariusz Ś mówił co innego. Podczas wizji lokalnej oskarżony twierdził bowiem, że był to wypadek.
- Chciałem pomachać przed tym facetem nożem, postraszyć. Ale zaczepiłem się o dywan. Straciłem równowagę i przypadkowo pchnąłem go nożem - opowiadał.
Ofiarę Dariusz Ś. widział raz, przed Bożym Narodzeniem. Zauważył żonę na ulicy w towarzystwie Sylwestra S. Według prokuratury oskarżony odgrażał się wówczas, że zabije mężczyznę. Próbował uderzyć go butelką.
- Syn kochał żonę. Myślałam, że się pogodzą - zeznawała wczoraj matka oskarżonego. - Syn to dobry człowiek. Musiał zostać doprowadzony do ostateczności. Wyprowadził się z domu, ale nie byli z żoną po rozwodzie. I tu nagle widzi ją, jak idzie pod rączkę z innym facetem.
Oprócz 69-latki, sąd chciał przesłuchać wczoraj również żonę i najstarszych synów oskarżonego. Ci skorzystali jednak z przysługującego im prawa i odmówili zeznań.
Z ich wcześniejszych relacji wynikało, że w dniu tragedii pijany Ś. dobijał się do drzwi. Żona nie chciała kolejnej awantury. Bała się, że agresywny mąż wybije szyby w oknach. Dlatego wpuściła go do środka. Dariusz Ś. dziwnie się jednak zachowywał. Siedział skulony przy drzwiach wejściowych. Nagle wstał, wziął nóż i zadał Sylwestrowi S. śmiertelny cios. Nie wiadomo co, by się stało, gdyby nie dwaj synowie oskarżonego, którzy wyrwali Dariuszowi Ś. nóż i wezwali policję.
W toku śledztwa okazało się, że Dariusz Ś. znęcał się fizycznie i psychicznie nad najbliższymi. Ten wątek sąd wyłączył jednak do odrębnego postępowania.
- Podjąłem leczenie - zarzekał się 41-latek. - Próbowałem nie pić. Mimo separacji, cały czas liczyłem, że będziemy z żoną żyć wspólnie. Wigilię mieliśmy spędzić razem.
Ale dawne urazy odżyły i żona wygoniła go z domu. W święta Dariusz Ś. próbował się powiesić. To nie było zresztą pierwsze targnięcie się na życie. 41-latek leczy się na depresję. Przyjmował leki i popijał je piwem.
Kolejna rozprawa 9 października.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?