Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z daszku, przez okno, można wejść do domu. To jest zapraszanie złodziei.

Krzysztof Jankowski
Wystarczy zrobić solidny krok, by znaleźć się na daszku, który jest na wysokości moich okien – pokazuje Andrzej Stecki, mieszkaniec bloku komunalnego przy ul. Armii Krajowej
Wystarczy zrobić solidny krok, by znaleźć się na daszku, który jest na wysokości moich okien – pokazuje Andrzej Stecki, mieszkaniec bloku komunalnego przy ul. Armii Krajowej Fot. Krzysztof Jankowski
Andrzej Stecki od kilku lat stara się, by Zakład Gospodarki Mieszkaniowej zlikwidował daszek pod jego oknami. Bezskutecznie.

Hajnowianin Andrzej Stecki obawia się, że do jego mieszkania przy ul. Armii Krajowej prowadzi prosta droga dla złodziei: przez daszek dawnej kotłowni, do okien.

- Wystarczy postawić nogę na kracie zasłaniającej tzw. świetlik, wskoczyć na murowany daszek i już jest się prawie w moim domu - pokazuje nasz rozmówca.

Daszek leżący tuż pod oknami pana Andrzeja, to sufit wejścia do dawnej kotłowni osiedlowej. - Była to kotłownia węglowa, w pobliżu której znajdował się podziemny skład węgla - przyznaje Anatol Łapiński, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Hajnówce.

Andrzej Stecki mieszka bowiem na parterze w bloku komunalnym. Od kilku lat domaga się likwidacji wejścia do dawnej kotłowni i feralnego daszka. - Komu to dziś potrzebne? Przecież kotłowni już nie ma - mówi. - Latem dzieci włażą na daszek, chodzą pod oknami moimi i sąsiadki. Potrafią też w piłkę grać i szyby wybijać.

A jeśli włażą dzieciaki, to i złodziej też może. Pan Andrzej przyznaje, że Zakład Gospodarki Mieszkaniowej zafundował mu wymianę stolarki okiennej.

- Teraz mam nowoczesne uchylne okna, ale co to dla złodzieja? Popchnie szybę, albo wsadzi rękę i już jest w środku - mówi mieszkaniec Hajnówki i po chwili oburza się: - A władze potrafią mi tylko powiedzieć, bym sobie na daszku taras zrobił.

Stecki stara się więc, by administrator zlikwidował daszek. - Warto ten teren zagospodarować. Trawkę zasiać, klomb postawić - mówi pan Andrzej. - Może przy okazji dałoby się też zrobić parking dla inwalidów, bo dziś jest pod blokiem mało miejsca na samochody.

Pomysł mieszkańca nie trafia jednak na podatny grunt. - Pan Stecki miałby rację, gdyby to było pomieszczenie dobudowane do budynku. Wtedy łatwo można byłoby je zlikwidować. Ale to jest część bloku, wybudowana razem z nim - odpowiada Anatol Łapiński.

Dyrektor przyznaje, że kotłowni w dawnym pomieszczeniu już nie ma, ale jest wejście do węzła cieplnego i elektrycznej rozdzielni. - To wszystko dałoby się przenieść, a blok przebudować, ale wymagałoby całej procedury architektonicznej. Cała inicjatywa kosztowałaby około 50 tysięcy złotych. Czy wspólnota mieszkańców chciałaby taki koszt ponieść, by zlikwidować daszek? - pyta dyrektor Łapiński.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny