Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrzuciła psa z balkonu na 2. piętrze. Białostoczanka skazana. Wyrok: 6 miesięcy więzienia i 10-letni zakaz posiadania zwierząt

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Oskarżona została zatrzymana przez policję w dniu zdarzenia, ale następnego wieczora wypuszczona. Do czasu uprawomocnienia się orzeczenia pozostanie na wolności
Oskarżona została zatrzymana przez policję w dniu zdarzenia, ale następnego wieczora wypuszczona. Do czasu uprawomocnienia się orzeczenia pozostanie na wolności Wojciech Wojtkielewicz/ Polska Press
Na karę pół roku bezwzględnego więzienia skazał we wtorek (10.10) Sąd Rejonowy w Białymstoku 42-letnią mieszkankę miasta. Kobieta odpowiadała za znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem, po tym, gdy wyrzuciła zwierzę przez balkon na 2. piętrze. - Kocham psy - zarzekała się w procesie. Twierdzi, że niczego nie pamięta, bo była pijana.

Białostoczanka skazana za znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem

- Zachowanie naganne, niehumanitarne, sprzeczne z obowiązującym porządkiem prawnym, nieznajdujące racjonalnego uzasadnienia, ani też usprawiedliwienia - wymieniała w uzasadnieniu wyroku sędzia Alina Dryl.

Proces był błyskawiczny. Skończył się w ciągu jednego dnia. Prócz kary 6 miesięcy więzienia, sąd orzekł wobec oskarżonej także 10-letni zakaz posiadania wszelkich zwierząt oraz nawiązkę w wysokości 3 tys. zł na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Białymstoku (TOZ). O taką karę wnosili oskarżyciele.

- Pies umarł mi na rękach - zeznała w sądzie Anna Jaroszewicz, prezes TOZ, kierownik białostockiego schroniska i oskarżycielka posiłkowa.

To ona opiekowała się czworonogiem po zdarzeniu do końca jego dni. To był 14-letni foksterier. Nadano mu imię Muniek. Do lecznicy trafił w stanie zagrażającym życiu.

Czytaj też:

Jak mówiła Anna Jaroszewicz, pies był nieprzytomny, w słabym kontakcie. Po upadku miał krwiaka na brzuchu. W czasie badań zdiagnozowano u niego niewydolność nerek i anemię. Pies miał być wycieńczony i skrajnie zaniedbany. Skołtuniona brudna sierść zamieniła się w skorupę, były w niej resztki jedzenia, a pod ogonem zaschnięte odchody. Z relacji prezes TOZ wynika, że kołtuny pod pachwinami utrudniały psu wyprostowanie łap i poruszanie się; brudny, zlepiony pysk ledwo otwierał. Miał też zepsute zęby ze stanem zapalnym. Pod zgoloną sierścią stwierdzono odparzenia.

- Mogę zapewnić, że pies mógł żyć, gdyby odpowiednio wcześnie został zdiagnozowany, gdyby ktoś odpowiednio o niego dbał. Upadek z dużej wysokości to był wstrząs, który w sposób nagły pogorszył jego kondycję. Dalsze życie sprawiałoby mu ból i cierpienie - tłumaczy Anna Jaroszewicz.

Dlatego wspólnie z weterynarzem podjęła decyzje o uśpieniu Muńka ze względów humanitarnych.

Świadek: myślałam, że to śmieci albo dywan

Stało się to 4 dni po zdarzeniu z 23 lutego tego roku, około godz. 18. Było to w centrum Białegostoku.

- Szłam Rynkiem Kościuszki, gdy zobaczyłam jak osoba z balkonu upuszcza jakąś rzecz. Myślałam, że to śmieci albo dywan. Ta rzecz upadła na chodnik, upadając zerwała linię napięcia od lampy. Byłam zszokowana, kiedy "to" zaczęło się ruszać. Wtedy zrozumiałam, że to musiało być zwierzę - zeznawała na rozprawie 21-latka.

Dodała, że pies zrobił parę kroków, ale potem nie był w stanie się ruszać. - Ktoś przyniósł mu wody z restauracji, okryto go kocem. Później czekaliśmy na przyjazd służb - relacjonowała młoda kobieta.

Zobacz także:

Inny świadek zeznał, że na wspomnianym balkonie na 2. piętrze widział postać kobiety o jasnych włosach, która zamykała drzwi, chowając się w mieszkaniu.

- Przyznaję się, chociaż nie pamiętam tej sytuacji. Byłam pod wpływem alkoholu. Może mnie zachwiało. Świadomie nie zrobiłabym krzywdy zwierzęciu. Kocham psy - zarzekała się oskarżona o znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem 42-latka.

Występowała bez obrońcy, z wolnej stopy. Nie była karana w przeszłości.

Jeden pies nie żyje, drugiego adoptowanego odebrali jej obrońcy zwierząt

W śledztwie powiedziała, że w dniu zdarzenia piła od rana. Poprzedniej doby pokłóciła się z partnerem. Nie nocował w domu. To do niego należał pokrzywdzony pies. Mężczyzna początkowo nie zauważył braku czworonoga. O tym co się stało dowiedział się od osób trzecich.

- Byliśmy razem 7 lat. Znam tę kobietę. Nie wierzę, że zrobiła to świadomie - opowiadał w sądzie były konkubent oskarżonej.

W jego opinii pies miał problemy z poruszaniem się, bo był stary.

- Nie chciał wychodzić na spacery. Tylko spał i jadł. Każdy mówił, żeby go uśpić, ale ja chciałem, żeby umarł ze starości - tłumaczył 40-latek.

Po incydencie z wyrzuceniem psa z balkonu, schronisko odebrało oskarżonej adoptowaną suczkę. Za znęcanie się nad Muńkiem białostoczance groziło 5 lat więzienia. Sędzia Alina Dryl uznała, że pół roku pozbawienia wolności jest karą słuszną i sprawiedliwą. Wyrok nie jest prawomocny.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny