Dla reżysera jazz był religią jego pokolenia. Powojennego, poobijanego, widzącego zrujnowany kraj i wszechwładną policję polityczną. O jazzie mógł pisać Leopold Tyrmand, jazzu słuchano z audycji Głosu Ameryki, film o radości muzykowania w „katakumbach” nakręcił już Feliks Falk. U Kowalewskiego jazz jest największa siłą napędową głównego bohatera. Przedwojennego muzyka, który wraca dobrowolnie z Anglii do gomułkowskiej Polski, bo ma ochotę grać swing. Nie jest opętany perfekcjonizmem, jak demoniczny nauczyciel z genialnego filmu „Whiplash” – po prostu – uwielbia tańczyć i grać na puzonie „Moonlight Serenade” Glenna Millera.
Kowalewski, jakby zgodnie z panującą porą roku, akcję powieści, po raz pierwszy wydanej w 2007 roku, osadził w uzdrowiskowym Ciechocinku po sezonie. Podupadające pensjonaty, komunistyczna szarość i beznadzieja i amerykańska muzyka, która poruszy nawet partyjnych kacyków. Polityka sprowadzona do migawkowych wspomnień o odebranym Lwowie, śmierci syna i bliskich głównego bohatera na syberyjskiej zsyłce, gomułkowskiej odwilży. Zabawne postaci chamskich kelnerów, inteligentów marzących o dawnej świetności, a do tego kilka tajemnic i wątek szpiegowski plus piękna i tajemnicza kobieta układają się same w scenariusz filmowy. W kinowej wersji „Excentryków” grają i Maciej Stuhr i Sonia Bohosiewicz i Anna Dymna oraz Wojciech Pszoniak.
Jednak zanim z ekranów zabrzmi muzyka, a gdzieś w tle będą majaczyły sławne ciechocińskie tężnie, warto dać się ponieść wyobraźni i wraz z bohaterami zajrzeć w czasy, kiedy muzyka była tchnieniem wolności, a ową wolność mógł odebrać byle mundurowy oderwany granatem od roli. Z pewnością wtedy wszystko miało inny smak, a Kowalewski umiał go zapisać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?