Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiceminister Adam Gwara wraca do Białegostoku. Wraz z dużą firmą otworzy call center.

Aneta Boruch
Zadaniem miasta będzie zapewnienie takich warunków, aby inwestorzy chcieli przenosić tu biznesy - mówi Adam Gwara.
Zadaniem miasta będzie zapewnienie takich warunków, aby inwestorzy chcieli przenosić tu biznesy - mówi Adam Gwara. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Europa zbliżyła się do Białegostoku, ale też Białystok zbliżył się do Europy - mówi Adam Gwara, doradca zarządu Intrum Iustitia, szwedzkiej firmy, która otworzy oddział call center na Węglówce i były wiceministrem pracy.

Kurier Poranny: Rodowity białostoczanin po latach wraca do swojego miasta. Wraz z dużą firmą, która otworzy pierwsze w mieście call center. Czym Pan przekonał szefów firmy?

Adam Gwara, doradca zarządu Intrum Iustitia, szwedzkiej firmy, która otworzy oddział na Węglówce, były wiceministrem pracy: Faktami. W naszych poszukiwaniach Białystok wyprzedził siedem innych miast, bo po prostu okazał się najlepszy.

To jest duże miasto, gdzie możemy liczyć na to, że będziemy mieli odpowiednich pracowników. W call center generalnie pracują młodzi ludzie: studenci, absolwenci. A Białystok to duży ośrodek akademicki - tu jest prawie 50 tysięcy studentów. Z drugiej strony, nie ma konkurencyjnych przedsięwzięć, innych centrów biznesowych. W związku z tym spodziewamy się, że nie będziemy mieli takiej rotacji jak w Warszawie. Tam też zatrudniamy młodych ludzi, ale często zdarza się, że po bardzo drogim szkoleniu odchodzą gdzie indziej.

Nie odstraszyło firmy, że do Białegostoku ciężko dojechać? Nie ma lotniska, brakuje dobrych dróg.

- To ma coraz mniejsze znaczenie w dobie przemysłu i usług opartych na wysokich technologiach. Call center to głównie światłowód, komputer i telefon. Ja dziś z Warszawy do Białegostoku przyjechałem w 2,5 godziny. W biznesie to nie jest dużo.

Dodatkowo urzekł nas teren, który miasto nam zaproponowało, czyli Węglówka. Siedziba naszej firmy w Sztokholmie jest w takiej dzielnicy postprzemysłowej, która nazywa się Sikla. I właśnie w tego typu budynkach się mieścimy. To był dodatkowy argument, żeby spróbować stworzyć takie minicentrum skandynawskie wBiałymstoku. Nawet rozmawiałem niedawno z prezesem Polsko-Szwedzkiej Izby Przemysłowo-Handlowej i zachwalałem tę lokalizację. Informacja o Białymstoku i Węglówce będzie w newsletterze Izby i być może inne firmy szwedzkie też się tu zjawią.

Węglówka to duży teren, my jesteśmy zainteresowani jednym budynkiem, ale jest ich tam siedem. Trzeba czasu, tego zaczynu, drożdży, żeby ktoś był pierwszy, a inni przyjdą za nim.

Drożdże już są. A co z nich może wyrosnąć? Jakie widzi Pan szanse Białegostoku na rozwój?

- To miasto młode i dynamiczne. Tu ludzie są jeszcze niezmanierowani, jakkolwiek by to zabrzmiało. Ani pod względem biznesowym, ani obyczajowym. I to jest dobre w tych ludziach, w tym mieście.

A to, co jest nowe, to szanse wynikające z tego, że jesteśmy w Unii i że wielkie pieniądze kierowane są na rozwój tzw. Ściany Wschodniej. Jeżeli są pieniądze, to będą i inwestycje. Jedno drugie przyciąga. Cieszę się, że uczestniczę w takim procesie. Do swojego rodzinnego miasta przyprowadzam dużą, znaną w Europie firmę, mam w tym jakiś skromny udział. Ale największa w tym zasługa samego Białegostoku i ludzi tutaj.

Jakie są atuty miasta?

- Ludzie, zwłaszcza ci młodzi. A także wielokulturowość i ekologia. To chyba trzy główne rzeczy. Są tutaj również mało odkryte, czyste tereny, gdzie jest może inny rytm życia, może bardziej wschodni, refleksyjny. A akurat w tych zwariowanych czasach to jest plus. No i oczywiście kuchnia.

Ale wciąż jesteśmy tylko przystankiem dla młodych ludzi. Kończą u nas studia i uciekają. Jak ich zatrzymać?

- Przyciągać inwestycje. Wyzbyć się chorobliwej fobii, że jeżeli ktoś tu przyjdzie z pieniędzmi i kupi działkę, to jest źle.
Szansa na przyciągnięcie kolejnych inwestorów jest teraz większa. Bo najtrudniej jest zacząć, a dobry początek już został zrobiony. Teraz los jest w waszych rękach. Bo to zadaniem miasta będzie zapewnienie takich warunków, aby inwestorzy chcieli przenosić tu biznesy. Potrzebny jest większy rynek nieruchomości. W Łodzi czy Toruniu niemal na pstryknięcie palców można wprowadzić się do gotowych biur. A tutaj tego nie ma. I trochę tworzy się zamknięte koło. Nie budujemy, bo nie mamy komu wynająć. Nie mamy komu wynająć, bo nie ma czego.

Trzeba też zatrzymywać najlepszych specjalistów. Być może pomogłyby w tym programy stypendialne dla najlepszych studentów, być może władze lokalne powinny się w to bardziej włączyć.

Ale pozytywne zmiany widać. Byłem bardzo dumny z mojego miasta, kiedy zaprosiliśmy przedstawicieli Białegostoku, aby opowiedzieli przed szefem całej grupy Intrum Iustitia o możliwościach miasta. Aż serce rosło, kiedy patrzyło się na młodych, zdolnych ludzi z Białegostoku władających nienagannym językiem angielskim. Wtedy powiedziałem sobie: wychodzimy z opłotków. Wyzbywamy się kompleksów. Europa zbliżyła się do Białegostoku, ale też Białystok zbliżył się do Europy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny