MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Osuszku mordowano polskość

Krzysztof Jankowski [email protected] Tel. 085 730 67 86
Każdego roku w rocznicę tragedii w Lesie Pilickim organizowane są uroczystości pod mauzoleum „Ofiarom Barbarzyństwa” na bielskim cmentarzu oraz na miejscu mogił zbiorowych w Osuszku.
Każdego roku w rocznicę tragedii w Lesie Pilickim organizowane są uroczystości pod mauzoleum „Ofiarom Barbarzyństwa” na bielskim cmentarzu oraz na miejscu mogił zbiorowych w Osuszku. Fot. Krzysztof Jankowski
Sześćdziesiąt pięć lat temu w Lesie Pilickim hitlerowcy rozstrzelali 49 osób, spośród ówczesnej bielskiej inteligencji.

Relacja świadka

Relacja świadka

Teodor Szachowicz: Na polanie w lesie był wykopany długi i głęboki dół. Wśród stojących nad dołem poznałem Sawicką z Bielska, która na ręku trzymała dwoje dzieci do dwóch lat. Sawicka rozpaczała i krzyczała. Wówczas podbiegł do niej jeden z żandarmów i po kolei wyrywał od niej dwoje dzieci, które żywe wrzucał do dołu. W tym czasie usłyszałem, jak ksiądz Ludwik Olszewski krzyknął: "My zginiemy, ale Polska żyć będzie!". W tym momencie żandarmi zaczęli strzelać z karabinów maszynowych (...) Na drugi dzień przyszedłem w to miejsce (...) Odniosłem wrażenie, że żywi w mogile ruszali się jeszcze i dlatego wypchali ziemię do góry.

(Monografia dr. Henryka Kosieradzkiego: "Bielsk Podlaski - Dzieje miasta")

Piętnastego lipca 1943 r. hitlerowcy zorganizowali w Bielsku jedną z największych obław na polską inteligencję. Wczesnym rankiem siedmioma samochodami wywieziono ujętych ludzi do Lasu Pilickiego zwanego "Osuszkiem". Tam wszystkich rozstrzelano.

W mordzie zginęło 49 mieszkańców miasta. Wśród nich był wieloletni burmistrz Bielska Alfons Erdman, lekarz Feliks Osmólski, czterej księża w tym błogosławiony Antoni Beszta-Borowski i Ludwik Olszewski oraz siedem rodzin nauczycielskich: Araszewskich, Bielińskich, Burzyńskich, Jarońskich, Kosińskich, Osmólskich i Szmidtów.

- Łącznie z rodzin nauczycielskich zginęły 22 osoby - twierdzi historyk dr Henryk Kosieradzki w monografii pt. "Bielsk Podlaski - Dzieje miasta".
I szacuje, że hitlerowcy rozstrzelali w Lesie Pilickim 643 osoby: 113 w czerwcu 1942, 50 w sierpniu 1942, 180 w czerwcu 1943, 107 w lipcu 1943 i aż 193 jesienią 1943.

Gestapowcy z karabinami

- Miałem dwanaście lat, gdy usłyszałem łomotanie do drzwi domu. "Księża aresztowani!" krzyczała Stefania Rusiłowicz, pomoc na plebanii - opowiadał, podczas niedawnych uroczystości zorganizowanych w 65. rocznicę mordu w Lesie Pilickim, ks. infułat Eugeniusz Beszta-Borowski. - Wybiegliśmy na podwórko w piżamach i zobaczyliśmy bliskich i znajomych, prowadzonych grupkami, za którymi trójkami szli gestapowcy z karabinami.

Ks. dr Borowski na co dzień jest dyrektorem Archiwum Diecezjalnego w Drohiczynie. Tę historię zna jednak z autopsji. Jest bowiem bratankiem błogosławionego ks. Antoniego Beszta-Borowskiego, który zginął 15 lipca 1943 r. rozstrzelany w Osuszku.

- Stryj chciał się przy nas zatrzymać, ale hitlerowcy go popędzili - wspominał ks. Borowski. - Szły całe rodziny z małymi dziećmi. Niektóre miały po kilka lub kilkanaście miesięcy. Myśleliśmy: to przecież nie może być długie aresztowanie! A może zabierają ich do Prus?

Gestapowcy prowadzili jednak bielszczan do samochodów i wywozili na rozstrzelanie.

Rechot diabła

- Gdy stryj się zorientował, że prowadzą ich na śmierć, zaczął spowiadać. Wtedy hitlerowiec zmasakrował mu twarz i wrzucił do ciężarówki - mówił ks. Borowski. - W lesie był już przygotowany dół. Tam z Polaków zdejmowano buty i płaszcze, bo nic, co cenne nie mogło się zmarnować. Bielszczan ustawiano nad dołem i rozstrzeliwano. Wpadali doń jak łany pszenicy.

Mieszkańcy miasta o tragedii dowiedzieli się o godz. 9.

- Mówiłem mamie: "To nie możliwe! Kto by strzelał do tak dobrych ludzi?" - wspominał ks. Borowski. - Wraz z kolegami pobiegliśmy na parafię. Zza ogrodzenia patrzyliśmy na dom. Zobaczyliśmy żołnierzy z trupimi główkami, którzy przyjechali rozkraść: dywany, obrazy, pieniądze... Jeden z nich zobaczył nas, zaklął, wrócił na parafię. Wyniósł stułę mojego stryja, porwał ją, wrzucił do kałuży i przydeptał z diabelskim rechotem.

Zniszczoną stułę znalazła i uratowała jedna z mieszkanek podbielskiego Pietrzykowa.

Niezbadane są wyroki

- Przekazała ją zakonnicom, a one ją zszyły. Później stułę stryja dostałem ja na swoją prymicję. Bo właśnie wtedy zrodziło się moje powołanie - mówił ks. Borowski. - W ten sposób Bóg kolejny raz udowodnił, że niezbadane są jego wyroki. Co hitlerowcom wydawało się ich triumfem, było ich porażką. Chcieli zabić w nas polskość i zniszczyć naszą wiarę. A w kolejnych latach Bielsk dał Kościołowi kilkudziesięciu księży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny