W Białymstoku pojawi się aleja dębów. Magistrat ma już kilka lokalizacji.

Warto to zrobić, bo ci urzędnicy zginęli śmiercią tragiczną, męczeńską - mówi Krystyna Zawadzka, prezes białostockiej Rodziny Katyńskiej. - To byli właściwie jeńcy chronieni prawem międzynarodowym, a zabijano ich jak złoczyńców. Pamięć o nich powinna trwać. Gdy młodzież będzie przechodziła taką aleją, to wspomni o tamtych ludziach.

18 przedwojennych białostockich urzędników zginęło śmiercią tragiczną w Katyniu i Charkowie. Białostocka Rodzina Katyńska chce uczcić ich pamięć utworzeniem alei dębów. Znalazłoby się w niej właśnie 18 drzew. A na każdym tabliczka z nazwiskiem osoby, której dąb jest poświęcony.

Rodzina Katyńska zwróciła się z tym pomysłem do magistratu. Tu spotkał się on z bardzo życzliwym przyjęciem. Tak dużym, że sami urzędnicy postanowili ufundować dęby z prywatnych funduszy. Chętnych było nawet więcej, niż zaplanowano drzew.

Teraz tylko trzeba znaleźć dębom miejsce. A z tym nie jest łatwo.

Magistrat jako pierwszą propozycję wskazał park Dziekońskiej. Ale niezbyt spodobała się ona inicjatorom dębowej alei. Potem rozważano ulicę Branickiego, na wysokości skweru przy Galerii Białej. Ale tu okazało się, że biegnące w ziemi sieci uniemożliwią posadzenie tak okazałych drzew.

Dlatego teraz rozważane są okolice kościoła Sybiraków - wzdłuż ulicy Piastowskiej taka aleja wyglądałaby pięknie.

Przez zimę miejsce zostanie wybrane.

- Dęby już wyszukaliśmy - mówi Andrzej Karolski, szef departamentu ochrony środowiska w magistracie. - W kwietniu będziemy je sadzić.

Nie jest też wykluczone, że kolejna taka aleja w Białymstoku poświęcona będzie białostockim policjantom, którzy zginęli w ten sam sposób.

- Byłam już u komendanta wojewódzkiego w tej sprawie, ale decyzja jeszcze nie zapadła - mówi Krystyna Zawadzka.