Teraz przyszedł czas na naprawienie sytuacji w firmie, która nie jest w najlepszej kondycji. Ma długi, choć ich kwota nie jest podliczona. Bo dopiero w ubiegły piątek późnym wieczorem zakończył się dwutygodniowy strajk załogi PKS Białystok. Przez ten czas na drogi nie wyjechał żaden z autobusów.
- Staramy się powoli spłacać nasze zaległości - mówi Andrzej Jackiewicz, p.o. prezesa PKS Białystok. - Na dziś nie są spełnione przesłanki, by zgłaszać wniosek o upadłość. Ale ponieważ spółka jest nierentowna, taka sytuacja może zaistnieć w przyszłości.
Dodatkowo rachunki za strajk wystawiają teraz niezadowoleni pasażerowie - domagają się zwrotu za niewykorzystane z powodu protestu bilety.
Strajkująca załoga wywalczyła m.in. zmianę poprzednich szefów. Dlatego teraz trzeba wybrać nowy zarząd. - W najbliższych dniach zostanie ogłoszony konkurs - mówi Andrzej Jackiewicz. - Przy ustalaniu kryteriów, zgodnie z podpisanym porozumieniem, zasięgnęliśmy opinii przedstawicieli związków zawodowych. Mam nadzieję, że w październiku poznamy już nowy zarząd.
To cieszy pracowników, którzy mieli dużo pretensji do poprzednich szefów. - Nam zależy na dobrym gospodarzu, który docenia i szanuje pracującą załogę - mówi Krzysztof Bagiński, szef komitetu protestacyjnego, na co dzień kierowca. I dodaje, że do obecnej sytuacji firmy przyczyniły się straty, które powstały jeszcze przed strajkiem.
Załodze zależy, żeby PKS Białystok wyszedł na prostą. - Zrobimy wszystko, żeby firma, która w ubiegłych latach była w czołówce wśród firm przewozowych, znów wróciła na to miejsce - dodaje Krzysztof Bagiński.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?