Tur Bielsk Podlaski - Warmia Grajewo 0:1

W grze bielszczan od początku nic się nie kleiło. Grali w leniwym tempie jakby sądzili, że mecz wygra się sam. Zerwali się dopiero po stracie gola, ale było już za późno.

Warmia zawsze była niewygodnym przeciwnikiem. Bilans meczów Tura z grajewianami w III lidze przed sobotnim meczem mówił sam za siebie: dwie porażki i remis, do tego 0 strzelonych goli.

Jednak we wcześniejszych wiosennych meczach to bielszczanie radzili sobie lepiej od rywali i byli cichym faworytem sobotniej gry. Grajewianie z konieczności dają pograć coraz większej liczbie młodych wychowanków, bo na armię zaciężną ich nie stać. Do Bielska także przyjechali bez dwóch podstawowych zawodników i na boisko wyszli z pięcioma młodzieżowcami w składzie.

- Stawiamy na tych, którzy są przyszłością naszego klubu - mówili działacze z Grajewa.
W Turze sytuacja wygląda odwrotnie - mamy najmocniejszą kadrę od lat, złożoną w dużej mierze z zawodników przyjezdnych. Sobotni mecz zaczęliśmy z zaledwie czterema chłopakami z Bielska i okolic. Tur próbował konstruowania ataku pozycyjnego, ale kończyło się na wymianie niezliczonej liczby podań wszerz boiska. Przez długi czas na boisku nie działo się nic ciekawego. Dopiero w 23. minucie Mateusz Jakubowski zagrał prostopadłą piłkę do Huberta Karwackiego, ten wyszedł sam na sam z Krzysztofem Gieniuszem, ale kolejny raz pokazał, że strzelanie goli nie jest jego mocną stroną. W 36. minucie najlepszy w barwach Tura Paweł Łochnicki zagrał długą piłkę, Piotr Murawski przedłużył ją głową do Radosław Żery, ale ten strzelił bardzo niecelnie.

W przerwie trenerzy obu drużyn dokonali po jednej zmianie, zdejmując z boiska zawodników ukaranych żółtymi kartkami. Robert Speichler w miejsce defensywnego pomocnika Wojciecha Koszczuka wstawił napastnika Marcina Baczewskiego, a Grzegorz Pieczywek w Turze zdjął niedokładnego, ale aktywnego napastnika Karwackiego, zastępując go defensywnym pomocnikiem Karolem Carem. Czas pokazał, że lepszym wyczuciem wykazał się szkoleniowiec gości.
Gra Tura była nadal niemrawa, co szybko wykorzystali pracowici goście. W 65. minucie rezerwowy Baczewski wycofał piłkę przed pole karne do niespełna osiemnastoletniego Damiana Gutowskiego, a ten strzelił technicznie przy słupku obok wyciągniętego Piotra Kulgawczuka.

Po stracie gola Tur rzucił się do ataków, ale robił to bez pomysłu na sforsowanie przemeblowanej defensywy Warmii. Trener Pieczywek dokonywał kolejnych zmian, w końcu samemu wchodząc na boisko. Przykładem bezradności bielszczan była akcja Macieja Keslera, po której Tur wywalczył rzut rożny. Jednak zamiast zagrozić bramce rywali, róg zakończył się groźną kontrą Warmii, po której interwencja Łochnickiego zapobiegła utracie kolejnej bramki.

W ostatnim kwadransie meczu w ataku gospodarzy grał nawet Wojciech Marcinkiewicz, ale koledzy nie potrafili go obsłużyć celnym dośrodkowaniem. W 86. minucie z dystansu strzelał Pieczywek, ale nie trafił w bramkę. Chwilę później piłka przeleciała obok słupka po uderzeniu Cara i Tur przegrał 0:1.

Tur - Warmia Grajewo 0:1 (0:0)

Bramka - 65’ Gutowski.

Tur: Kulgawczuk - K. Kulikowski, Naliwajko, Marcinkiewicz, Gudewicz - Kesler (82’ Pieczywek), Łochnicki, M. Jakubowski (71’ Kozłowski), Radosław Żero (71’ Wierbicki) - Karwacki (46’ Car), Murawski.

Warmia: Gieniusz - Mikucki, Arciszewski, Tuzinowski, Sypytkowski - K. Kosiński, Koszczuk (46’ Baczewski), Robert Speichler, Chyliński - Kozikowski, Gutowski.

Żółte kartki: Karwacki, Naliwajko, Kesler, Murawski (Tur); Koszczuk, Arciszewski (Warmia).

Sędziował Konrad Kiełczewski (Białystok). Widzów 200.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport