Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To był niezwykły zjazd. Absolwenci pierwszego roku studium dziennego Wyższej Szkoły Inżynierskiej spotkali się w piątek w Białymstoku

Urszula Śleszyńska
Urszula Śleszyńska
Absolwenci WSI odwiedzili m.in. firmę Nibe-Biawar
Absolwenci WSI odwiedzili m.in. firmę Nibe-Biawar Urszula Łobaczewska
Pierwsi absolwenci studium dzienne Wyższej Szkoły Inżynierskiej (dzisiejsza Politechnika Białostocka) opuścili w 1968 roku. W piątek, 23 czerwca, spotkali się ponownie, podczas kolejnego już zjazdu absolwentów. W nieco pomniejszonym składzie, bo jak sami mówią PESEL już nie ten, ale z uśmiechem na ustach i masą wspomnień odwiedzili m.in. Politechnikę Białostocką i siedzibę firmy Nibe-Biawar.

Spis treści

Wśród pierwszych absolwentów studium dziennego wydziału mechanicznego białostockiej WSI byli m.in. Witalis Kuryłowicz, Andrzej Haściłowicz i Kazimierz Żynel. I to właśnie dzięki staraniom tej trójki, po raz kolejny odbył się zjazd. Jego uczestnicy w piątek, 23 czerwca, na dobry początek przekroczyli progi Politechniki Białostockiej, gdzie mogli zobaczyć jak uczelnia się zmienia. Odwiedzili też firmę Nibe-Biawar, gdzie przyjął ich prezes zarządu, Mariusz Maliborski.

- Przygotowaliśmy dla członków zjazdu tour po fabryce po to, żeby mogli zobaczyć jak firma się rozwija - mówi prezes Maliborski. - To, że oni się cały czas spotykają, mają ze sobą kontakt to jest dla mnie swoisty fenomen. Rzadko kiedy zdarza się, żeby kontynuować tradycję spotkań w tak ciągły sposób. To jest warte docenienia.

Od 55 lat utrzymują kontakt

I docenili to wszyscy absolwenci. Ciesząc się czasem razem, przechadzkami po Białymstoku i całkiem już towarzyskim spotkaniem przy dobrym jedzeniu na zakończenie dnia. W zjeździe wzięło udział 17 uczestników - w tym 3 osoby z dawnego wydziału elektrycznego.

- Utrzymujemy więzi z kolegami, którzy są w Białymstoku - staramy się często spotykać - zapewnia Witalis Kuryłowicz. - Pięciu czy sześciu z naszych absolwentów nie mogło uczestniczyć w tegorocznym zjeździe z powodów zdrowotnych. Nie są w stanie już wyjść z domu. Jeden z nas niestety dwa miesiące temu zmarł. Ale tak to z tym życiem jest. Już taki PESEL mamy, że nie młodniejemy. Tym bardziej chcemy się spotykać, wspominać jak to kiedyś było.

Wspomnień czar - czyli jak to kiedyś bywało

A wspominać jest co. Kiedy pan Witalis przypomina sobie studenckie czasy, od razu się uśmiecha. I mógłby opowiadać o studiach godzinami.

- Uczelnia dzienna powstała w 1964 roku - zaczyna opowieść pan Witalis. - To były pierwsze studia dzienne na WSI. Wtedy powstały dwa kierunki - wydział mechaniczny i wydział elektryczny. Warunki studiowania były dość rygorystyczne. Nie można sobie było przychodzić lub nie.

Zajęcia rozpoczynały się o godzinie 8 i trwały zazwyczaj do 15. Mężczyźni raz w tygodniu mieli studium wojskowe.

- Musieliśmy wtedy ubierać mundury, bo mieliśmy przydzielone - wspomina Kuryłowicz. - Studium wojskowe prowadzili oficerowie, czyli zawodowi wojskowi. Na każde wakacje mieliśmy miesięczny obowiązkowy obóz wojskowy, już w jednostkach wojskowych lub na poligonie. Ostatni był w Rzeszowie, później egzaminy końcowe, po których otrzymaliśmy tytuły podchorążych.

Kuryłowicz dodaje, że czasu wolnego za dużo nie było, bo studia techniczne mają to do siebie, że są pracochłonne.

- Wtedy nie było komputerów, trzeba było na tablicach do kreślenia nocami ślęczeć - zapewnia mężczyzna. - Teraz jest inny świat. Nie wiem czy lepszy, ale inny. W tamtych czasach zupełnie inaczej wyglądała też sytuacja z dostaniem się na studia. Uczelni nie było zbyt dużo. W Białymstoku istniała Akademia Medyczna i SN - Studium Nauczycielskie. A później powstała też nasza dzienna uczelnia techniczna. Na studia się dostawały tylko nieliczne osoby. I jak ktoś się już dostał, to starał się wszystko zrobić żeby się na tych studiach utrzymać.

Specjalne komisje sprawdzały czy w pokojach dziewczyn nie kryją się mężczyźni!

Ale czas na życie kulturalne i towarzyskie też się musiał znaleźć. Był klub Akadera, prężnie działały Herkulesy. Potańcówki koedukacyjne organizowało SN.

- W tej chwili są akademiki koedukacyjne, wtedy to było nie do pomyślenia - twierdzi pan Witalis. - Na pierwszym piętrze były dziewczyny, studentki. Miały osobne wejście. Na pozostałych piętrach mieszkali mężczyźni - też z osobnym wejściem.

Kiedy odbywały się potańcówki, to po ich zakończeniu po pokojach chodziła specjalna komisja, która sprawdzała czy w pokojach u dziewcząt nie zaplątał się przypadkiem jakiś mężczyzna.

- Wygląda to w tej chwili anegdotycznie, ale tak dbano o naszą cnotę - śmieje się mężczyzna. - Towarzystwo było bardzo zgrane. Sam fakt, że mija 55 lat, a koledzy chcą się spotkać doskonale o tym świadczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny