Teatr TrzyRzecze wynosi się z Białegostoku

Żal nam, że musimy zostawić Białystok - mówi Rafał Gaweł, dyrektor Teatru TrzyRzecze. - Mieliśmy tutaj świetną publiczność, zagraliśmy kilkaset spektakli i zdobyliśmy wierne grono odbiorców.

I dodaje, że jednym z głównych powodów wyjazdu z Białegostoku jest to, że nie może porozumieć się z urzędnikami.

- Nasz teatr był chyba jedną z najczęściej kontrolowanych placówek w mieście - mówi Gaweł. - Chętnie byśmy tutaj dalej działali i prowadzili teatr. Ale nie będziemy nic robić na siłę. Jeżeli urzędnicy pokazują, że nas nie chcą, to trudno.

Urzędnicy mieli jednak swoje poważne powody, by kontrolować placówkę. Ich zdaniem niewłaściwie dysponowała ona funduszami publicznymi. Wezwali więc TrzyRzecze do zwrotu m.in. 40 tys. zł za organizację cyklu koncertów. Bo teatr dotację tę przekazał spółce Graviti, a na to prezydent się nie zgodził.

Pod koniec zeszłego roku Rafał Gaweł usłyszał też osiem zarzutów prokuratorskich. Sześć z nich dotyczy oszustwa na 350 tys. zł. Nie mają co prawda związku z TrzyRzeczem, ale kładą się cieniem na działalność placówki.

Teatr teraz znalazł sobie nowe miejsce. W Warszawie. Będzie działał na Żoliborzu, pod niezmienioną nazwą, w dawnej siedzibie Teatru im. Stefana Żeromskiego, znanego później jako Kino Tęcza.

- Działalność chcemy zacząć na przełomie kwietnia i maja - zapowiada Gaweł. - Będziemy prezentować spektakle, organizować warsztaty z zakresu teatru tańca czy wokalne.

Damian Kudzinowski, animator życia kulturalnego uważa, że wyprowadzka TrzyRzecza to wielka strata dla miasta. - To był teatr, który miał swoje zdanie. Ocierał się o granice publicystyki - mówi Damian Kudzinowski. Dodaje, że ten teatr wzbudzał dyskusje, a one są motorem rozwoju kultury.