"To wspaniała komedia, odbijająca jak w lustrze twarze nasze i naszych bliskich. Tutaj możemy się śmiać – jeśli nie z siebie, to przynajmniej z sąsiada i właśnie ta tradycja jest tutaj nieśmiertelna. Przyjazna satyra jest zawsze dobrą rzeczą. Przedstawienie ma otwarty charakter, jest w mim też dużo improwizacji. W spektaklu staramy się zamieszczać najnowsze wiadomości społeczne i polityczne, więc przedstawienie ciągle się zmienia" reklamował przedstawienie "Wesele" reżyser spektaklu – Oskaras Korsunovas. I kto liczył na "Wesele" w klimacie Wojciecha Smarzowskiego - chyba był zadowolony.
Bo na weselu - wiadomo - będzie upierdliwy wujek, jacyś cwani kuzyni, znajdzie się też miejsce dla przypadkowego gościa i przygodnego seksu. Rozmowy choć pozornie dotyczą rodzinnych wspomnień, zahaczają i o komunistyczną przeszłość i o przyszłość jaką rysuje wszechobecny kapitalizm. A kiedy alkohol zaszumi w głowie - jedni upadną (wtedy starsze panie z całą powagą zaczną pytać litewskiego aktora, czy nie pomóc mu wstać), inni dadzą sobie po twarzy, a młody żonkoś zwyzywa świeżo poślubioną pannę młodą, zdaje się, że w ciąży. A gromki głos dżentelmena w okolicy 70 wiosny z trzeciego rzędu doradzi Litwince - "daj mu w mordę"! Zatem na "Weselu" publiczność, która miała możliwość w ramach festiwalu "Kierunek Wschód III" bawiła się wybornie, wchodząc czasem chyba nawet w niezamierzone przez reżysera interakcje z treścią przedstawienia.
Przy minimalnej scenografii, z dużym dystansem do siebie, mimo języka który choć sąsiadów, jest u nas raczej mało znany, teatr OKT z Wilna swoje "Wesele" nie tylko obronił, ale wręcz publiczność festiwalu podbił.

NaM - Podlaskie ligawki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?