Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tablica, która powinna zniknąć?

Janusz Bakunowicz [email protected] tel. 085 730 34 90
Marek Chmielewski ustawiając tablicę twierdzi, że nie zdawał sobie sprawy, że umieszcza ją w pasie drogowym. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, uzyska stosowne pozwolenia i postawi ja na prywatnej działce kuma
Marek Chmielewski ustawiając tablicę twierdzi, że nie zdawał sobie sprawy, że umieszcza ją w pasie drogowym. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, uzyska stosowne pozwolenia i postawi ja na prywatnej działce kuma
Witamy, witajemo, welcome. Tablica w trzech językach stanęła na rogatkach Orli witając gości odwiedzających tę miejscowość.

Tablica wzbudziła pewne kontrowersje. Dlaczego? Bo została ustawiona w pasie drogowym poza terenem zabudowanych z pominięciem odpowiednich procedur. Inicjatorem ustawienia tablicy był Marek Chmielewski, mieszkaniec Orli. Jesienią ubiegłego roku wraz grupa strażaków zorganizował Orlańskie Wieczornice, plenerową imprezę, która odbyła się w orlańskim dawnym parku. Po imprezie pozostały plansze, które zapraszały na imprezę.

- Trzeba było je jakoś wykorzystać - mówi Marek Chmielewski. - Orla nigdy nie miała tablic, które witałyby gości, więc postanowiłem, że jedną z nich umieszczę na rogatkach Orli.

Marek Chmielewski wszedł w porozumienie ze swoim kumem, który ma działkę nieopodal drogi prowadzącej do Orli od strony Bielska. Za jego zgodą na jego działce postanowił postawić tablicę. I postawił.

Chmielewski nie zdawał sobie sprawy z tego, że wokół tablicy powstanie tyle szumu. Nazajutrz na biurku wójta rozdzwoniły się telefony. Mieszkańcy Orli ustawienie tablicy zaczęli kojarzyć z osobą wójta.

- Tablica została postawiona w pasie drogowym - mówi Piotr Selwesiuk, wójt gminy Orla. - Mieszkańcom gminy myśleli, że to ja ustawiłem tablicę. A tak wcale nie było. Musiałem tłumaczyć się z tego, że ustawienie tablicy w żadnym wypadku nie było moją inicjatywą, a prywatnym zamysłem jednego z mieszkańców Orli.

Ustawienie takiej tablicy wymaga odpowiedniego zezwolenia zarządcy dróg.
Poza tym na tablicy są umieszczone nazwy w dwóch językach. Na używanie nazw mniejszości narodowych potrzebna jest odpowiednia uchwała rady gminy, a taka u nas nie została podjęta.

- Taka tablica byłaby do zaakceptowania, gdyby to pan Chmielewski podpisał się pod nią własna ręką - dodaje Selwesiuk.

Zabawił się w partyzanta

Mirosław Bałło, członek zarządu powiatu oraz mieszkaniec Orli nie ma nic przeciwko tablicy, która witałaby gości odwiedzających tę miejscowość. Ustawienie takiej tablicy powinno jednak być uzgodnione z pewnymi instytucjami.

- Byłem inicjatorem ustawienia takiej tablicy na rogatkach Orli jeszcze za kadencji wójta Jana Dobosza - mówi Mirosław Bałło. - Na temat tablicy rozmawiałem z jego następcą. Niestety, obeszło się to bez jakiegokolwiek odzewu. W końcu znalazł się człowiek, który zrealizował to sam. Jest jednak pewne "ale". Takie przedsięwzięcia określają pewne procedury. Inicjator postawienia takiej tablicy powinien o tym poinformować radę gminy oraz wójta. Oni powinni wyrazić zgodę na ustawienie takiej tablicy. Ja na pewno poparłbym taką inicjatywę.

Zdaniem Mirosława Bałło, należałoby wystąpić do zarządcy drogi o zezwolenie na ustawienie takiej tablicy w pasie drogowym.

- Są procedury, których nie można pomijać. A Marek Chmielewski, być może, kierował się dobrymi intencjami, ale wyszło na to, że uprawia partyzantkę. Nawet treść napisów wypadałoby uzgodnić z władzami gminy - podkresla Bałło.

Kilka kroków? Za mało

- Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że ustawiam tablicę w pasie drogowym - tłumaczy Chmielewski. - Wydawałoby się, że tablica stoi dokładnie na granicy działki mojego kuma i pasa drogowego. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, tablicę przestawię o kilka kroków w głąb działki.

Zarządcą drogi jest Powiatowy Zarząd Dróg w Bielsku Podlaskim. Od niego zależy, co może znajdować się w pasie drogowym, a co nie. Reguluje to ustawa o drogach publicznych.

- Ogólnie rzecz biorąc zabrania się umieszczania reklam, bo tak traktuje te tablicę, w pasie drogowym poza erenem zabudowanym - mówi Leszek Aleksiejuk, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg. - Gdyby ten pan zwrócił się do mnie z wydaniem pozwolenia na jej ustawienie w tym miejscu, to i tak takiego pozwolenia nie mógłbym mu wydać. Owszem, tę tablicę można przesunąć na prywatny teren, nie bliżej niż 20 metrów od krawędzi drogi. Ale tu z kolei zaczną obowiązywać postanowienia prawa budowlanego.

Trzeba zdobyć pozwolenia, zdobędę...

Jego zdaniem, na ustawienie takiej reklamy zapewne nie jest potrzebne odpowiednie pozwolenie, ale należałoby złożyć stosowne zgłoszenie do odpowiednich instytucji. Tak czy inaczej, ta tablica powinna zniknąć.
Marek Chmielewski jednak nie daje za wygraną.

- Dziwne przepisy obowiązują w naszym kraju, ale będę je respektował - zapowiada spokojnie Chmielewski. - Jeżeli zajdzie taka potrzeba zdobędę wszelkie pozwolenia i zrobię wszystko, by ta tablica pozostała. Jak nie tutaj, to na prywatnej działce kuma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny