Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Syreniada to pozycja obowiązkowa nie tylko dla miłośników teatru

(uk)
Jedna ze scen spektaklu.
Jedna ze scen spektaklu. Andrzej Zgiet
Spektakl dyplomowy studentów IV roku kierunku aktorskiego Akademii Teatralnej można zobaczyć już w najbliższy weekend.

Któż z nas nie zna baśni o Małej Syrence? Jednak w większości, na pierwszą myśl o tej postaci w głowie jawi nam się świat disney'owski, znany z pełnej miłości i cukierkowych kolorów bajki, zamiast tego wymyślonego przez Hansa Christiana Andersena.

A właśnie o ten nieco bardziej mroczny, ale też przez to prawdziwy opis andersenowski sięgnął reżyser Jacek Malinowski. I razem ze studentami IV roku kierunku aktorskiego Akademii Teatralnej w Białymstoku wyczarował świat baśniowy. Zarówno z baśniowymi kolorami i dobrocią, jak też z czarnymi charakterami i całym złem, jakie wytwarzają. Tak powstała "Syreniada", będąca spektaklem dyplomowym.

Spektakl oprócz tego, że opiera się na "Małej Syrence" Andersena, wykorzystuje też fragmenty baśni scenicznej "Syrenie Łzy" Marii Siedmiograj oraz sonety Wiliama Shakespeare'a. Pojawiają się w nim również wypowiedzi samych studentów, którzy mieli za zadanie napisać pamiętnik o miłości inspirowany "Małą Syrenką".
Jeśli za reżyserowanie bierze się taki twórca jak Malinowski, wiadomo, że rzecz będzie dobra. Jednak wiadomo, że bez aktorów każdy spektakl, choćby nie wiedzieć jak dobry, nie ma racji bytu. Aktorzy, a właściwie studenci, którzy do aktorskiego świata dopiero wchodzą, robią to z przytupem i rozmachem. Na scenie są olśniewający. Grają z rozwagą, ale bez przesadnej powściągliwości. Są pozbawieni maniery i nawet, jeśli zdarzają im się pomyłki, potrafią je w świetny sposób ukryć, odwrócić od nich uwagę widza. A zadanie, jakie stawia im reżyser, do łatwych nie należy. Każdy z nich kreuje po kilka ról. Ale to nie wszystko. W "Syreniadzie" aktorzy grają w żywym planie, ale też w maskach, z lalkami. Raz muszą być zabawni, a chwilę później - odegrać sceny smutne, momentami wręcz dramatyczne w swej wymowie. Na scenie widzimy ósemkę wychowanków naszej akademii: Alicja Pietruszka (Panna Młoda I, Syrena Zielona, Księżniczka), Magdalena Daniel (Panna Młoda II, Syrena Fioletowa, Murena II, Mniszka I), Paulina Sacharczuk (Panna Młoda III, Wiedźma), Maria Janus (Panna Młoda IV, Syrena Różowa, Babcia, Mniszka II), Magdalena Bocianowska (Panna Młoda V, Syrenka), Błażej Twarowski (Pan Młody I, Książe), Łukasz Puczko (Pan Młody II, Marynarz, Delfin, Murena I), Mateusz Smaczny (Pan Młody III, Król Mórz, Lokaj).

Wszyscy wypadają dobrze, jednak dwójka z nich szczególnie zapada w pamięć widza. Zacząć należy (wbrew zasadom dobrego wychowania) od mężczyzny. Łukasz Puczko jako Delfin jest rewelacyjny. Wszystko w tej postaci bawi. Sposób jej mówienia, a także tworzenia wypowiedzi. Sama lalka oraz sytuacja w której przychodzi Delfinowi się sprawdzić.

Drugą osobą, tym razem płci żeńskiej, która zapada w pamięć, jest Magda Bocianowska. Jej Syrenka, szczególnie już w postaci ludzkiej jest świetna. Aktorka, przez całą drugą część spektaklu musi grać ciałem - bez słów i mimiki (jej twarz zasłania maska). Sprawdza się świetnie. Całość naprawdę warto zobaczyć. Najbliższa okazja w weekend.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny