Niektórzy mogą uważać, że to są rzeczy prymitywne, ale przecież Leon Tarasewicz słynie z takiego, jakby alternatywnego przedstawiania sztuki - mówiła podczas piątkowego wernisażu Katarzyna Pawłowska. Z ośmioletnim synkiem Wiktorem przyjechała do Supraśla na wernisaż nowych prac najsławniejszego podlaskiego artysty.
O przygotowanie ekspozycji starał się ks. Jarosław Jóźwik, kanclerz Akademii Supraskiej. - Chcemy przedstawiać osoby z Podlasia, które swoją sztuką je rozsławiają - wyjaśniał kanclerz. Namawianie artysty trochę trwało.
- Wstydziłem się zrobić wystawę, bo licealiści patrzą - żartował Leon Tarasewicz. Nawiązywał tu do swojej młodości spędzonej w murach supraskiego Liceum Plastycznego. W dobrze znanej okolicy chciał pokazać coś nowego. Zdecydował się na dialog z widzami za pomocą światła. Dlatego już korytarz prowadzący do pomieszczeń wystawowych rozświetlają prostopadłościany z przeźroczystej pleksi świecące na żółto. Można je odczytywać jako dialog z wcześniejszymi pracami Tarasewicza, czyli odwzorowywaniem pól za pomocą dobrze znanych w świecie wstęg farby kładzionych na płótnie. Uważny obserwator w jednej z instalacji może naliczyć 40 kwadratów dających złotą poświatę. Jakby kubistyczny flirt z nimbami otaczającymi głowy świętych na prawosławnych ikonach „40 męczenników”.
- Te świecące pudełka są super - cieszył się 8-letni Wiktor Pawłowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?