Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Studzianki: Wielki pożar sortowni śmieci. Ludzie walczą o zamknięcie zakładu

Julita Januszkiewicz
sortowni odpadów w Studziankach
sortowni odpadów w Studziankach Andrzej Zgiet
Okoliczni mieszkańcy od ponad pół roku walczą o zamknięcie składowiska i sortowni odpadów. Sprawą zajęła się też białostocka prokuratura na podstawie doniesienia inspektora ochrony środowiska. Nikomu jeszcze nie postawiono zarzutów

Pożar wybuchł w czwartek tuż przed północą. Paliły się sprasowane śmieci na powierzchni około 4 tysięcy mkw. - Najpierw koncentrowaliśmy się na ratowaniu lasu przylegającego do składowiska - relacjonuje Paweł Ostrowski, rzecznik białostockich strażaków.

Wiatr rozprzestrzeniał ogień w kierunku Czarnej Białostockiej. Dym był tak potężny, że nic nie można było dostrzec. Do źródła ognia nie można było podejść. Strażacy chcieli oddzielić część składowiska, które nie było zajęte przez ogień, od tej płonącej. Nie udało się, nie pomógł nawet ciężki sprzęt. Hałda ma 10 metrów wysokości i 60 szerokości. Już wiadomo, że akcja gaszenia potrwa nawet do końca weekendu.

O pożarze informowaliśmy wczoraj przez cały dzień. Na miejscu byli nasi reporterzy. Studzianki. Wielki pożar. Wysypisko śmieci płonie od wielu godzin (zdjęcia)

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska cały czas monitoruje sytuację, w piątek nie stwierdzono toksycznych substancji w powietrzu. - Nie ma zagrożenia dla mieszkańców - mówił Lech Januszko, zastępca szefa WIOŚ.

Ludzie są jednak przerażeni. Tym bardziej, że od dawna walczą o zamknięcie składowiska i sortowni. - Spełniły się nasze największe obawy - mówi Wojciech Dziedzic ze stowarzyszenia przeciwników sortowni. Sprawą składowania odpadów w Studziankach zajmuje się też prokuratura.

Spełniły się obawy mieszkańców

- Spełniły się nasze największe obawy - mówi Wojciech Dziedzic, mieszkaniec Wasilkowa. W piątek pojechał na składowisko w Studziankach, gdzie strażacy próbowali opanować wielki pożar odpadów.

Tuż przed północą w czwartek strażacy dostali zawiadomienie o płonącej hałdzie śmieci na terenie Centrum Innowacyjnej Gospodarki Odpadami. Gasili ją przez cały piątek. Akcja jest bardzo trudna z powodu zadymienia i mrozu. Dlatego strażacy szacują, że potrwa przez cały weekend.

- Powstająca sortownia odpadów jest bardzo niebezpieczna. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Teraz widać, że mam rację - mówi Wojciech Dziedzic. Pół roku temu rozpoczął walkę z Czyściochem, firmą budującą Centrum. Z innymi mieszkańcami założył stowarzyszenie Demos Katos, które chce wstrzymać budowę.

Nie podoba im się m.in. to, że zakład powstaje w Puszczy Knyszyńskiej oraz na obszarze chronionym Natura 2000. - Sortownia przecież rocznie przerobi 260 tysięcy odpadów - denerwuje się Wojciech Dziedzic. - Nikt z nami niczego nie konsultował.

Okoliczni mieszkańcy boją się też o swoje zdrowie i życie.

Sukcesem Stowarzyszenia jest unieważnienie decyzji starosty. Chodzi o pozwolenie na budowę tymczasowego (na 20 lat) halowego namiotu magazynowego.

Prowadzone jest śledztwo

- Przeprowadziliśmy postępowanie wyjaśniające i 10 lutego unieważniliśmy decyzję, bo zostało naruszone prawo. Zmieniły się parametry projektowanego obiektu, a starosta nie wystąpił o nową decyzję środowiskową uwzględniającą te zmiany - wyjaśnia Joanna Gaweł, rzeczniczka wojewody podlaskiego.

Wcześniej mieszkańcy zaczęli się też bacznie przyglądać, co dzieje się na placu budowy. Jesienią ubiegłego roku odkryli, że - jak twierdzą - śmieci są zakopywane w ziemi pod murem na placu budowy. Sprawą zainteresował się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Białymstoku. - Po analizie otrzymanych informacji i materiałów stwierdziliśmy, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa. Skierowaliśmy więc sprawę do organów ścigania - przyznaje Mirosław Michalczuk, naczelnik wydziału inspekcji.

- Dotychczas nikomu nie postawiliśmy zarzutów - mówi Dorota Antychowicz z Prokuratury Rejonowej w Białymstoku. Tu prowadzone jest śledztwo w kierunku zbadania nielegalnego składowania odpadów.

Inwestycję popiera natomiast Antoni Pełkowski, burmistrz Wasilkowa.

- W 2001 roku ten teren został przeznaczony pod usługi związane z gospodarką odpadami - tak burmistrz wyjaśnia, dlaczego nie zostały przeprowadzone konsultacje.

W piątek nie udało nam się porozmawiać z Maciejem Potentasem, prezesem Czyściocha. To ta firma jest inwestorem zakładu w Studziankach. Nie odbierał telefonów, a jego sekretarka informowała nas, że szefa nie ma w spółce i nie może się z nim skontaktować.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny