Osiedle komunalne na Starosielcach powstało 10 lat temu. Miasto lokowało w nich ludzi z eksmisji, z problemami finansowymi ale także tych z marginesu. - Z tego osiedla pochodzi większość naszych podopiecznych. Panuje tam głęboka patologia - przyznaje Zdzisława Sawicka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
Z kijami bejsbolowymi
Bloki przy Barszczańskiej w mieście są nazywane Meksykiem. Dlaczego? - Proszę tylko zobaczyć: powyrywane domofony i gniazdka, sterczące kable, napisy na ścianach, zniszczone skrzynki pocztowe. To sprawka moich sąsiadów z góry - pokazuje mieszkanka bloku przy Barszczańskiej 5. Boi się zwrócić uwagę, bo kończy się to wyzwiskami i groźbami. Dwa lata temu w jej klatce doszło do morderstwa, dwa tygodnie temu był pożar.
- Mężczyźni, którzy tu mieszkają, wychodzą na osiedle z kijami bejsbolowymi. Wybijają okna w samochodach - dodaje kobieta.
Jej sąsiadka pokazuje dyktę, która zastępuje żeliwne kraty przed wejściem: - Zabrali ją miejscowi złomiarze. W taki sposób zarabiają na alkohol. Wyrywają też klamki, zamki z drzwi, po prostu wszystko, co można oddać do skupu metali - kwituje.
Podwójne patrole
- To najgorsze osiedle w Białymstoku - nie ma złudzeń Piotr Orłowski, prezes administracji Red-Bud, która zajmuje się blokami przy Barszczańskiej. Choć jego pracownicy pojawiają się tu kilka razy dziennie, koszty napraw są ogromne.
- Kilka razy sprowadzaliśmy podnośnik, bo ktoś specjalnie uderzał w latarnię, żeby pękła żarówka - mówi Orłowski.
Co na to policja i straż miejska? Nie widzą problemu.
- Popełniane są tam takie same przestępstwa jak na innych osiedlach - przekonuje Beata Cholewska, rzecznik prasowy policji. Jednak na III komisariacie do tej pory mówi się o tym, jak dwa lata temu na Barszczańskiej grupa wyrostków zniszczyła radiowóz. Później jeździły tam tylko podwójne patrole.
- Reagujemy wtedy, kiedy dostaniemy sygnał. Z Barszczańskiej jest ich tyle, co z innych regionów - mówi Stefan Sochański, komendant straży miejskiej.
Gdzie jest wyjście?
Zdzisława Sawicka z MOPR twierdzi, że sedno problemu leży w tym, że w jedno miejsce zostało przeniesionych zbyt dużo osób z marginesu. - To uniemożliwia młodzieży, przejęcie zdrowych zachowań od rodzin normalnych. Dlatego jest tyle agresji - kwituje Sawicka.
Mieszkańcy Barszczańskiej robią co mogą. Założyli organizację "Inicjatywa Starosielce", która pomaga młodym ludziom. Jednak bez wsparcia władz niewiele zrobią.
- Służby miejskie są uczulone na ten temat, ale wiele spraw jest ukrytych. Często sygnały nie docierają na policję, bo ludzie się boją, bądź nie wierzą w jej skuteczność - ocenia Tadeusz Arłukowicz, rzecznik prezydenta miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?