Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stan wojenny w karykaturze białostoczanina (galeria)

(mg)
Rysunki powstały w Gdańsku, gdzie studiował. Nigdy nie były publikowane w naszym mieście. – Jest ich kilka. Ten nosi tytuł „Wesoły Autobus” – mówi Krzysztof Ignatowicz.
Rysunki powstały w Gdańsku, gdzie studiował. Nigdy nie były publikowane w naszym mieście. – Jest ich kilka. Ten nosi tytuł „Wesoły Autobus” – mówi Krzysztof Ignatowicz.
Zomowcy byli dowożeni na akcje również autokarami. Realia stanu wojennego udokumentował swoimi rysunkami Krzysztof Ignatowicz, krajowy dyrektor artystyczny Mediów Regionalnych, wydawcy "Kuriera Porannego". Pochodzi z Białegostoku.

[galeria_glowna]
Kurier Poranny: Zamiast zdjęć mamy rysunki. Dlaczego w taki sposób dokumentował Pan stan wojenny?

Krzysztof Ignatowicz, dyrektor artystyczny Mediów Regionalnych: Na początku stanu wojennego robiłem zdjęcia. Zacząłem je wywoływać, ale były takie emocje, że mokrą emulsję, niestety, zniszczyłem. Zdjęcia nie nadawały się do użytku. Dlatego wpadłem na taki pomysł. Skoro jestem studentem Akademii Sztuk Pięknych, posiadam taką, a nie inną umiejętność, będę sobie notował niektóre scenki w taki sposób. Te rysunki praktycznie cały czas leżały w szufladzie. Nie ukazywały się, nie były na żadnej wystawie. Tylko dwa lata temu dwa z nich pojawiły się w "Dzienniku Bałtyckim".

Na rysunkach mamy różne daty, różne scenki. Miejsce jest jedno - Gdańsk.

- Urodziłem się w Białymstoku, ale w Gdańsku studiowałem. I tam zastał mnie stan wojenny. Utrwaliłem najbardziej charakterystyczne sytuacje, paradoksy tamtych czasów, kiedy to milicja ingerowała w życie zwykłych ludzi. Te obrazki można potraktować jako rysunkowe felietony.

Jak Pan teraz wspomina 13 grudnia 1981 roku?

- Niezbyt sympatycznie. O wprowadzeniu stanu wojennego dowiedziałem się z telewizji, która przestała działać. Wszystko przestało działać. Było smutno, szaro. Dlatego na obrazkach jest szarość, beże. Tylko sepia miała dawać odrobinę nadziei.

Nadzieją miały być też manifestacje.

- Nie byłem podziemnym działaczem. Byłem jak tysiące ludzi, którzy wychodzili na ulice z własnej woli. Czuliśmy, że tak trzeba. I może opowiem anegdotkę. Na dworcu PKP leżało kilka ton węgla. Obok niego przechodził manifestujący tłum. Węgiel zniknął, bo ludzie wzięli go ze sobą. Przypominało mi to mrówki, które idą i sieją spustoszenie. Ale tutaj to była siła tłumu, który po przeciwnej stronie miał uzbrojone jednostki ZOMO. I ten węgiel poleciał w ich stronę. Bo tylko tak ludzie mogli się bronić.

Jutro 28. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. I znów padają argumenty za i przeciw.

- Ja potrzeby wprowadzenia stanu wojennego nie widziałem. Jestem przekonany, że gdyby go nie było, to 10 lat wcześniej mielibyśmy te wszystkie zmiany, do których doszło dopiero w latach 90.

A co z argumentem interwencji wojsk ZSRR w Polsce? Tak ciągle tłumaczy nam gen. Wojciech Jaruzelski.

- Nawet były śpiewane piosenki: wejdą, nie wejdą. Mnie osobiście ten argument nie przekonuje. ZSRR był wtedy mocno zaangażowany w Afganistan, choć oczywiście wszystko było możliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny