To marszałek odpowiada za szpital wojewódzki. Dlatego związkowcy niemal od miesiąca prosili go o spotkanie. Nie zgadzają się na drastyczną restrukturyzację, którą chce przeprowadzić dyrektor szpitala.
Ma ona polegać m.in. na zamknięciu całego oddziału przy ulicy Wołodyjowskiego. Tam mieści się zabiegowa pediatria. Pacjenci mają trafić do dziecięcego szpitala klinicznego, a pracownicy zostaną zwolnieni.
Wczoraj wreszcie marszałek znalazł czas dla związkowców. - Ale nie było atmosfery do rozmów. Pan marszałek narzucił nam na samym początku schemat. Tylko godzina i 45 minut na rozmowy, nie ma miejsca na polemiki. Zgłaszamy problem, wnioski, bez zadawania pytań. Wszystko do protokołu - denerwowała się Janina Mazur. - Tak to my mogliśmy listownie się porozumieć.
Związkowców denerwuje efekt rozmów. Za tydzień ma być gotowy protokół ze spotkania, a potem pracownicy szpitala mogą jeszcze nanieść swoje uwagi. - I tyle. To jakaś kpina - denerwuje się jeden ze związkowców.
Ale na razie zamierzają czekać. Za dwa tygodnie marszałek ma się z nimi znów spotkać. Liczą, że wtedy zmieni zdanie i nie zgodzi się na zwolnienia pracowników.
Sytuacja jest napięta. Pracownicy w referendum już zgodzili się na strajk. Przeprowadzono je po tym, jak dyrektor nie zgodził się na podwyżki dla pracowników.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?