Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sowieckie ofiary. Ojca znam tylko z fotografii

Alicja Zielińska
Maria Sielanko-Baranowska z siostrą Anna Niemirycz na cmentarzu w Charkowie. Na jednej z tablic upamiętniających oficerów polskich zastrzelonych przez Rosjan jest nazwisko ich ojca Władysława Sielanko. Miał 36 lat.
Maria Sielanko-Baranowska z siostrą Anna Niemirycz na cmentarzu w Charkowie. Na jednej z tablic upamiętniających oficerów polskich zastrzelonych przez Rosjan jest nazwisko ich ojca Władysława Sielanko. Miał 36 lat.
Ojciec został zamordowany przez NKWD w Starobielsku. Dwóch jego braci wywieziono do łagrów Workuty. Mama była prześladowana przez UB, siedziała w więzieniu.
Sowieckie ofiary. Ojca znam tylko z fotografii

"Historia II wojny światowej" to bogato ilustrowana kolekcja 26 tomów. Seria została przygotowana przez Oficynę Wydawniczą "Mówią Wieki" dla Czytelników "Kuriera Porannego" z okazji 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej.

A za tydzień, 29 września, V tom z cyklu "Historia II wojny światowej" - "Polskie państwo podziemne", a w nim m.in.:
- Rząd Sikorskiego i stosunki z Francją i Wielką Brytanią.

- Tworzenie Armii Polskiej we Francji.

- Początki SZP i ZWZ.

Miałam sześć lat, jak ojciec poszedł na front - wspomina Maria Sielanko-Baranowska. - Był bankowcem, mieszkaliśmy w Wilnie. Walczył w legionach Piłsudskiego. W 1939 roku jako oficer rezerwy dostał powołanie do wojska. Pamiętam moment, kiedy odchodził. Nie zachowała mi się jednak w pamięci twarz ojca. Znam go tylko z fotografii.

Wierzyliśmy, że ojciec wróci

13 września 1939 roku, na Eugenii, pocztą polową ojciec przysłał mamie kartkę z życzeniami imieninowymi. To był ostatni kontakt i ślad po nim.

Kuzyn, który był zawiadowcą stacji w Nowej Wilejce, widział go w transporcie jeńców wojennych, pilnowanych przez NKWD. Namawiał, by uciekał, dawał ubranie cywilne, on jednak kategorycznie odmówił: "Nie mogę opuścić moich żołnierzy", powiedział. Oddał tylko sygnet i obrączkę.

- Jak w "Katyniu" u Wajdy - mówi pani Maria.

- Ale my żyliśmy nadzieją, że żyje. Babcia cały czas utwierdzała nas w przekonaniu, że ojciec wróci. "Pewnie z jakąś Maruśką na białych niedźwiedziach siedzi, nie przejmuj się" - pocieszała, kiedy mama płakała, bo z ojcem byli małżeństwem tylko siedem lat.

Mama szukała go wszędzie. Pisała do Czerwonego Krzyża, do tureckiego Półksiężyca. A także do Starobielska. Bo ktoś powiedział, że tam został osadzony wraz z innymi oficerami polskimi. Do koperty włożyła nasze zdjęcie zrobione na Górze Zamkowej w Wilnie oraz obrazek Matki Boskiej Ostrobramskiej. List wrócił (bez obrazka) z dopiskiem na kopercie po rosyjsku: "W. Sielanko ujechał, nieizwiestno kuda. Czecholskij".

Z Wilna do Białegostoku

Po wojnie mama zdecydowała, że wyjeżdżamy z Wilna. Długo przekonywała babcię, która "za nic w świecie" nie chciała opuścić ukochanego miasta. Jechaliśmy pociągiem dwa tygodnie przez Prusy Wschodnie. 13 czerwca 1946 roku dotarliśmy do Białegostoku. Bo tu był wuj, brat mamy z rodziną. A poza tym, jak mówiła babcia, blisko do Wilna, ona wciąż wierzyła, że wróci. Miałam 13 lat. Mama dostała pracę zgodną ze swoim wykształceniem. Jest księgową w centrali mięsnej. I dodatkowo bierze różne zlecenia. Musi utrzymać całą rodzinę i opłacić mnie i siostrze korepetycje, bo po sowieckim systemie edukacji mamy zaległości w nauce. W 1951 roku obie zdajemy maturę i egzaminy wstępne na studia. Ja w Akademii Medycznej w Białymstoku, Anna w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

Wróg Polski Ludowej

I pamiętam ten dzień. Byłam na pierwszym roku. Wysłano nas na wieś. Studenci uświadamiali chłopów o wyższości ustroju socjalistycznego, takie akcje organizował ZMP. Mama miała jechać do Warszawy na naradę w sprawie dostaw mięsa dla wojska. Koło Łap do przedziału weszli dwaj mężczyźni i kazali mamie wysiąść. Zabrali do samochodu i zawieźli do Urzędu Bezpieczeństwa.
Trzeciego dnia w naszym mieszkaniu zrobiono rewizję. Już wiedzieliśmy, że mamę aresztowano. Ubecy sprawdzali papiery. Listy, dokumenty i zdjęcia ojca jeszcze z Legionów odkładali na bok. Nie zabrali jednak niczego. Kiedy wyszli, babcia - w strachu, że wrócą - spaliła wszystko w piecu. Ktoś powiedział, że trzeba iść na UB, na Mickiewicza. Tam raz w tygodniu w soboty, przed budynkiem przyjmują bieliznę na zmianę dla aresztowanych. Jak wezmą, to znaczy, że tam jest. Przez dwa tygodnie nie chcieli przyjąć ode mnie paczki. Dopiero w trzecim tygodniu wzięli.

Mamę namawiano do współpracy z UB. Wiedzieli wszystko o ojcu, straszyli, że córki wyrzucą ze studiów. Kiedy mimo to odmówiła, urządzono sfingowany proces i oskarżono o nadużycia. Siedziała siedem miesięcy w więzieniu na Kopernika. Opowiadała potem przejmujące historie o tym, jak każdej nocy co dwie godziny była wzywana na przesłuchiwania, przetrzymywana w ciemnej celi. Jedną z więźniarek była osiemnastoletnia dziewczyna, którą skazano za to, że na wiecu w szkole zapytała: "Jak to naprawdę było z tym Katyniem - czy to Niemcy, czy Sowieci zrobili?" Wystarczyło.

Na liście katyńskiej

Pod koniec lat 70. mój najstarszy syn Romek, który studiował na UMCS, pojechał z teatrem studenckim do Paryża. Tam studenci spotkali się z Jerzym Giedroyciem. I Romek właśnie z Kultury Paryskiej dostał zakazaną jeszcze u nas "Listę Katyńską", wydaną w Londynie w 1977 roku. W tej książce na stronie 318 jest nazwisko Władysława Sielanko - zaginiony w Rosji Sowieckiej, jeniec obozu w Starobielsku.

Widziałam film o Katyniu, jeszcze w 1981 roku. Byłam na konferencji naukowej w Rzymie. Mieliśmy audiencję u papieża. Wracając, ktoś powiedział, że w domu pielgrzyma będzie pokaz filmu o mordzie katyńskim. Przeżyłam szok. Sceny zabijania polskich oficerów w tył głowy były pokazane bardzo realistycznie. Na cmentarz w Charkowie pojechałam z siostrą w 2003 roku. Nie zrobił już na mnie takiego wrażenia. Ja już opłakałam śmierć ojca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny