Siedlce - Białystok 3:0?

Z punktu widzenia tej inwestycji nabyty przez niego w piątek grunt będzie naturalnym jej dopełnieniem. Zarówno pod względem biznesowym, jak i wizerunkowym.

W pewnym sensie transakcja ta przypomina przetarg sprzed pięciu lat na dawny plac Inwalidów, gdzie powstaje galeria. Z tą różnicą, że wtedy ziemi pozbywała się gmina, teraz spółka należąca do samorządu województwa. Miasto po trzech nieudanych przetargach postanowiło obniżyć cenę i wydzierżawić działkę na 99 lat. I wtedy do gry wkroczył przedsiębiorca z Siedlec, który sprzątnął sprzed nosa białostockim biznesmenom najatrakcyjniejszą działkę w mieście. Ich min z tamtej licytacji nie sposób zapomnieć do dziś.

Teraz sytuacja się powtórzyła, bo PKS Białystok po trzech nieudanych przetargach cenowo mocno spuścił z tonu. I tu do gry wkroczył inwestor Galerii Jurowiecka. Uznał, że mimo - na razie - niekorzystnych zapisów planu miejscowego, cena jest już na tyle atrakcyjna, że nie warto czekać. A przecież od zawsze wydawało się, że teren PKS jest wymarzony dla miejscowego biznesu.

Piątkowa transakcja jest nie tylko uzupełnieniem białostockiego portfolio siedleckiego przedsiębiorcy i kołem ratunkowym dla znajdującego się w trudnym położeniu przewoźnika. Otwiera też drogę do uczynienia z tej ulicy drugiego centrum Białegostoku (choć już nie tak handlowego jak wydawało się to pięć lat temu). I jeśli wizję tę mierzyć doświadczeniami poprzednich lat, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że przedsiębiorca z Siedlec - mimo że ponownie ostatni wszedł w posiadanie gruntu przeznaczonego na mieszkaniówkę - łopatę może wbić jako pierwszy. A wtedy po raz trzeci ogra białostockich biznesmenów.