Nowe procedury diagnostyki COVID-19 miały odciążyć sanepidy. Teraz lekarze rodzinni mogą zlecać wykonywanie testów w kierunku koronawirusa. Jednak, jak przyznają pracownicy sanepidu, wraz z jesienną falą pandemii i wzrostem zakażeń, pracy wcale nie ubywa.
Przeczytaj też: 268 nowych zakażeń koronawirusem. Pięć kolejnych zgonów. Nowy rekord w Polsce - 10 040 zakażeń
- Pracujemy po kilkanaście godzin dziennie - przyznaje Urszula Połowianiuk, zastępczyni państwowego powiatowego inspektora sanitarnego w Białymstoku. - W stacji urzędujemy od 7.30 do 20.00 lub 21.00, a w domach niektórzy pracują dłużej. Ja pełnię obowiązki od 7.30 do 22.00-23.00. Pracujemy też w soboty, niedziele i święta. I tak to wygląda od ośmiu miesięcy
Dlatego, aby odciążyć i usprawnić pracę sanepidu wojewoda zdecydował się na delegowanie urzędników do pracy w stacjach. W białostockim sanepidzie od dziś będą pracować trzy osoby. Potem mają dojść kolejne trzy. To urzędnicy z Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego oraz Krajowej Administracji Skarbowej w Białymstoku.
O wsparcie kadrowe ubiegały się też powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne w Łomży, Grajewie i Bielsku Podlaskim. Wspomagają je 1. Podlaska Brygada WOT, pracownicy Krajowej Administracji Skarbowej i PUW, wolontariusze oraz studenci UMB.
Zobacz także: Szpital polowy dla zakażonych koronawirusem w Białymstoku powstanie w hali UMB. O ile zgodzi się minister
Jak mówi Kamila Ausztol z biura wojewody podlaskiego, z polecenia Dyrektora Generalnego Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego pomoc wojewódzkiemu sanepidowi w Białymstoku świadczyło dwóch informatyków. W najbliższym czasie (najprawdopodobniej od poniedziałku) decyzją Dyrektora PUW oddelegowanych do pomocy zostanie kolejnych 6 pracowników urzędu.
- Wiadomo, że na początku należy przeszkolić te osoby - mówi Urszula Połowianiuk. - Musimy też stworzyć dla nich stanowiska pracy, a nasza stacja jest mała. Sami ledwo się tu mieścimy. Ale chętnie przyjmiemy pomoc i będziemy sobie radzić.
Cały czas białostockiemu sanepidowi pomagają też żołnierze Obrony Wojsk Terytorialnych. Każdego dnia z rana przychodzą trzej żołnierze, a po południu zmieniają ich kolejni. Dużym wsparciem są też studenci z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
- Studenci zdrowia publicznego przychodzą do nas na praktyki - mówi Urszula Połowianiuk. - Bardzo dobrze sprawdzają się i stanowią dla nas ogromną pomoc. To niezwykle zaangażowani ludzie, którzy dobrze wykonują swoją pracę.
Jednak jak przyznaje zastępczyni państwowego powiatowego inspektora sanitarnego w Białymstoku, pomoc ze strony żołnierzy i studentów to kropla w morzu potrzeb.
- Dziesięcioro pracowników stacji jest na zwolnieniach lekarskich, a to są ludzie doświadczeni, przeszkoleni i bardzo odczuwamy ich nieobecność. Pięciu studentów UMB pokrywa ledwie połowę braków kadrowych.
Rozwiązaniem problemu mogłaby być pomoc wolontariuszy, ale ci zwykle nie są dyspozycyjni przez cały tydzień w pełnym wymiarze czasu pracy.
- Potrzebujemy osób, które będą do nas przychodziły na stałe, a nie np. na jeden dzień. Takie doraźnie pomagające osoby wymagają kontroli, bo nie wiemy na bieżąco, co one zrobiły, a czego nie - przyznaje Urszula Połowianiuk.
Obejrzyj też:
Co to jest zapalenie gardła i migdałków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?