Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnicy są wściekli. Zablokowali ulice i to nie koniec protestów. Dziś znów zablokują drogi

Ewa Bochenko
Ewa Bochenko
Mówią, że walczą nie tylko o swój byt, ale o bezpieczeństwo wszystkich Polaków.
Mówią, że walczą nie tylko o swój byt, ale o bezpieczeństwo wszystkich Polaków. Polska Press
Desperacja rolników rośnie, pierwsze protesty za nami, kolejne – w tym dziś. Gospodarze tłumaczą, że są już na skraju wytrzymałości

We wtorek, 20 lutego, rolnicy będą protestować na kluczowych trasach przelotowych. Te demonstracje będą bardziej rozbite, niż te pierwsze, piątkowe – zapowiada Marek Siniło, wiceprezes Podlaskiej Izby Rolniczej.

Rolnicy przed pierwszym zrywem zapowiedzieli, że cała Polska stanie. I tak było. Ich demonstracje w województwie podlaskim przebiegały spokojnie, choć w innych regionach kraju nie brakowało nieprzyjemnych incydentów. Jednak wciąż te działania dalekie są od tego, co dzieje się na zachodzie Europy – w Niemczech czy też Francji. Dantejskie sceny i przejawy gniewu tamtejszych gospodarzy można obserwować chociażby w relacjach na tik toku. Na filmikach widać, jak rolnicy wyrzucają na ulicę obornik, a przed urzędami i domami rządzących rozlewają gnojowicę, przewracają samochody ciężarowe przewożące towary z Ukrainy, niszczą znajdujące się w nich produkty rolne. Desperacja francuskich rolników jest tak ogromna, że zaorali oni nawet kawałek autostrady. Demonstracje te budzą skrajne emocje. Jedni im przyklaskują, inni – krytykują takie zachowanie i nie szczędzą gorzkich słów pod adresem gospodarzy.

– Czy społeczeństwo europejskie widząc te obrazki naprawdę nie rozumie, że takie zachowania są wywołane czymś bardzo poważnym i że to nie są nasze fanaberie? – pyta retorycznie Marek Siniło.

Wielu obserwatorów protestów z niesmakiem podkreśla, że „rolnicy niby walczą o przeżycie, a jeżdżą ciągnikami wartymi kilkaset tysięcy złotych”. Gospodarze zaś odpowiadają na te zaczepki pytaniem, czy „krytykanci” woleliby, żeby rolnicy wyjechali na drogi i zablokowali je starymi ursusami, poruszającymi się z prędkością 30 km na godzinę.

- To dopiero byłby protest i paraliż - wskazuje Dawid Kolenda, rolnik z okolic Suchowoli. – Najlepiej, żebyśmy końmi uprawiali ziemię i płody oddawali za darmo. Trzeba zacząć głośno o tym mówić, że większość maszyn w polskich gospodarstwach to kilkudziesięcioletnie sprzęty. Nowe, drogie, stanowią promil naszych parków maszynowych. A tym, którzy plują nam w twarz, mówiąc, że „unia nam je dała”, chciałbym wyjaśnić, że Unia Europejska nic nam nie dała. Gdy pojawiły się̨ programy rozwoju obszarów wiejskich, maszyny zaczęły drożeć wprost proporcjonalnie do wartości dofinansowań. Zupełnie tak jak dziś mieszkania - tańsze kredyty hipoteczne natychmiast wpływają na podnoszenie cen przez deweloperów. Będziemy spłacać te ciągniki do końca życia, jak inni mieszkania. Ale ta niewiedza może wynikać z tego, że my – jako grupa zawodowa – dotychczas milczeliśmy, biorąc na przysłowiową klatę wszystko, co na nas spadało- podkreśla rolnik.

I dodaje, że przez politykę unijną z mapy gospodarczej Europy codziennie znika 800 gospodarstw, co prowadzi do zachwiana bezpieczeństwa żywnościowego.

Co boli rolnika?

- Jeżeli nie zatrzymamy degradacji rolnictwa, to za chwilę będziemy żywić się jedzeniem z probówek. Dziś walczymy za nas wszystkich, za swoje gospodarstwa i za konsumentów. Nie dajmy się podzielić! - apeluje Kolenda.

Podlascy rolnicy tłumaczą, że za wszystko – nasiona, nawozy, maszyny – muszą płacić z miesiąca na miesiąc coraz więcej, że muszą spełniać coraz bardziej wyśrubowane normy produkcji żywności, a przy tym ogranicza im się możliwość zarządzania własną ziemią. Polityka unijna bowiem zakłada, że 4 proc. gruntów co roku ma być ugorem, czyli – w imię zielonego ładu i dbałości o planetę – nie może być uprawiana. Gospodarze obawiają się, że jeżeli teraz na to pozwolą, to za chwilę te ograniczenia będą jeszcze większe i rozleją się nie tylko na branżę rolniczą.

Polscy rolnicy sprzeciwiają się też polityce w stosunku do żywności z Ukrainy. Od kilku dni w sieci można zobaczyć filmy z przejścia granicznego w Dorohusku, gdzie protestujący gospodarze otwierają naczepy TIR-ów i cementowagonów, ujawniając, co znajduje się w środku. To obrazki pleśniejących zbóż, warzyw i owoców. Rolnicy twierdzą, że odbiorcami są polskie firmy.

Gospodarze mają dość

- Unia zgadza się, by Ukraina wpuszczała na nasz rynek całą swoją żywność bez cła. Warto zaznaczyć, że tam nie ma obowiązku spełniania przy produkcji rolnej wyśrubowanych norm europejskich. Trudno więc dyskutować na temat jakości tej żywności. Takimi działaniami robi się wszystko, by w Europie produkować jak najmniej, uzależniając się od dostaw żywności z państw, w których produkcja jest bardzo tania, czyli nie podlegająca żadnym przepisom. Robi się wszystko, by oligarchowie ze wschodu i inwestorzy z zachodu mogli zarobić miliony na naszej krzywdzie i na naszym zdrowiu, doprowadzając Polskę do ruiny – tłumaczy Kolenda.

Dlatego rolnicy żądają wprowadzenia ustawy, która nakłada na importerów obowiązkowe badanie każdego produktu rolno-spożywczego – sprowadzanego spoza krajów UE – na obecność niedozwolonych w Unii środków ochrony roślin.

_Nieważne skąd przyjechały dane produkty i jak, czy koleją, drogą lądową czy morską, chcemy, by badane było wszystko! _– tłumaczyli na piątkowym proteście.

- Ci zagraniczni producenci, którzy chcą do nas sprzedawać swoje towary, też muszą - tak jak i my – respektować unijne przepisy - wtrąca Kolenda. - Trzeba natychmiast ukrócić koncernom i oligarchom ten złoty czas. Nieważne, że Ukraina będzie prosić. Albo respektują nasze zasady, albo ich towary nie powinny przekraczać naszej granicy – wskazuje.

Siniło zaś dodaje, że do tych rolniczych dramatów dochodzą jeszcze te związane z brakiem odszkodowań za zeszłoroczną suszę i brakiem dopłat, bez których – przy obecnej sytuacji na rynku – gospodarze nie mają za co kupić ropy i nawozów koniecznych do uprawy ziemi. Mają żal do rządzących, że w pierwszej kolejności zajęli się sprawami, które – ich zdaniem – mogły jeszcze poczekać. I podają przykład debaty dotyczącej tabletki „dzień po”.

TiR-y dołączają do rolniczego protestu

Do protestujących rolników dołączają też inne branże. Jako pierwsi swoją solidarność zadeklarowali przewoźnicy.

– Rolnictwo jest podstawą piramidy gospodarczej, więc wszyscy powinniśmy zjednoczyć się z gospodarzami i przyłączyć się do protestów. Dlatego i my tu dziś jesteśmy – tłumaczył Marcin Woroniecki, współwłaściciel firmy transportowej, która już w piątek dołączyła do generalnych protestów rolników.

Przewoźnicy tłumaczą, że chcą wspierać gospodarzy, a jednocześnie uświadomić całemu społeczeństwu, że wszyscy jesteśmy uzależnieni od pracy rolników.

– My jesteśmy konsumentami, a jeżeli rolnicy nie dostarczą nam żywności, marny nasz los – wskazywali kierowcy TiR-ów, którzy dołączyli do rolniczej demonstracji na krajowej „ósemce” w pobliżu Suchowoli.

I wygląda na to, że w najbliższych dniach blokady dróg będą jeszcze poważniejsze, bo przewoźnicy skrzykują się w sieci. Do rolników planują dołączyć firmy transportowe i kurierskie a także myśliwi i firmy związane a branżą leśną.

Blokada granicy

Rolnicze protesty rozlewają się po całej Europie. W czwartek, 22 lutego, rolnicy z Litwy – w porozumieniu z polskimi gospodarzami – rozpoczną blokadę przejścia granicznego w Budzisku. Część podlaskich rolników zaś wybiera się na protest na granicy z Ukrainą w Dorokusku.

- Nie możemy dać się podzielić, walczymy za nas wszystkich, dlatego prosimy o cierpliwość, wyrozumiałość, o śledzenie map blokad i korzystanie z objazdów – mówi Marek Siniło, wiceprezes Podlaskiej Izby Rolniczej. – Wyszliśmy na ulice, bo jesteśmy postawieni pod ścianą. A jeżeli nam, rolnikom, dalej będzie tak źle, jak jest teraz, to w niedługim czasie odczują to wszyscy – zapowiada.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rolnicy są wściekli. Zablokowali ulice i to nie koniec protestów. Dziś znów zablokują drogi - Gazeta Współczesna

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny