Radni uchwalili plan miejscowy na teren dawnych Sklejek. Powstaną tu bloki. Biaform przeniesie produkcję, ale podatki zapłaci w Białymstoku

To był jeden z najtrudniejszych projektów, z którymi przyszło nam się zmierzyć. Bo są tu sprzeczne interesy, które w jakiś sposób trzeba było pogodzić - przyznała podczas poniedziałkowej [27.11.2023] sesji radna Katarzyna Bagan-Kurluta, przewodnicząca komisji zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska.

Mówiła, że komisja próbowała pogodzić obie strony sporu.

- Jest mi bardzo przykro, bo to mieszkańcy w ogóle nie chcieli rozmawiać z Biaformem - mówiła radna przedstawiając opinię komisji o projekcie planu. Nie było żadnej chęci współpracy, komunikacji. Jedyną reakcją na zapowiedź wniesienia planu pod obrady był projekt pamiętnego parku kulturowego. Swoistego straszaka, który był skierowany przeciwko Biaformowi.

Według jego pomysłodawców park dawał szansę na kompleksową ochronę walorów historycznych, zabytkowych, przyrodniczych Dojlid. I powstrzymanie budowy wysokich bloków na terenie obecnych Sklejek. Ich właściciel planuje przenieść produkcję poza Białystok, by rozwinąć działalność. Ostatecznie na sesji 23 października większość radnych (cały klub KO) odrzuciła pomysł utworzenia parku. Kilka dni później prezydent zapowiedział, że na listopadową sesję ponowi projekt planu, którym radni już raz się zajmowali w czerwcu.

Z drugiej strony przypomniała, dlaczego nie do końca radni podchodzili ze zrozumieniem do zapewnień przedstawicieli firmy.

- Bo opuszczają miasto, a podatki mieli płacić w Wasilkowie - mówiła radna.

Przyznała też, że bardzo radnym z komisji zależało na rozwiązaniu sprawy zalewania osiedla.

- Mam wrażenie, że końcu uda nam się to zagwarantować. Zarówno dzięki temu, co zostało zaplanowane w planie miejscowym, czyli otwartemu kanałowi, który ma odprowadzać wodę, jaki i temu, co przed chwilą zadeklarowały władze firmy - mówiła radna.

Chodzi o pisemną deklarację odczytaną w czasie debaty przez prezesa Biaformu. Zapowiedział, że do Wasilkowa przeprowadzi się jedynie część produkcyjna zakładu. Jego siedziba pozostanie pod adresem Dojlidy Fabryczne 24.

- Oznacza to, że podatki będziemy płacić w Białymstoku - poinformował Bartosz Bezubik.

Zapowiedział rozwiązanie problemu zrzutu wód z os. Dojlidy i pobliskiej strefy ekonomicznej. Skutkuje to zalewaniem. ul. Niedźwiedziej.

- Proponujemy zwiększenie przepustowości urządzeń wodnych na terenie fabryki poprzez wymianę na odcinku 150 metrów rury kanalizacyjnej o średnicy 600 mm na dwie o średnicy 800 mm. Koszt prac szacujemy na 500 tys. zł, a mogą zostać wykonane w pierwszej połowie przyszłego roku - deklarował prezes.

Zapowiedział też budowę estetycznych zbiornik retencyjnych, z mostkami, pomostami, do korzystania przez mieszkańców. Jak też zgodę na dalsze korzystanie przez miasto z infrastruktury zakładowej do zrzutu wód opadowych. Bez niej miasto nie uzyska nowej decyzji wodno-prawnej dla osiedla.

Nad rzeką Białą powstanie też przestrzeń rekreacyjno-artystyczna. Tereny zielone zostaną zagospodarowane pod łąki kwietnie, ciągi pieszo-rowerowe, siłownię pod chmurką, małą architekturę czy wydarzenia kulturalne.

Kolejną ma być rewitalizacja historycznej hali fabrycznej. Jej niewielką część spółka zajmie pod siedzibę biura firmy, a pozostała zostanie przeznaczona na wielofunkcyjną i ogólnodostępną przestrzeń pod dachem.

- Brakuje jej teraz na osiedlu Dojlidy - podkreślił Bartosz Bezubik. - Widzielibyśmy tutaj bistro, kawiarnie, bibliotekę, lokale usługowe, sklepy, kameralne koncerty, wystawy. Ale także tworząc Izbę Pamięci Przemysłu, pamiętając o fabrykanckiej historii Dojlid.

Zanim prezes sklejek przeczytał deklarację odbyła się burzliwa debata. W odróżnieniu od kilku poprzednich radni nie omawiali projektu planu, a dali upust swoim wielomiesięcznym emocjom związanym z przyszłością tego fragmentu Dojlid. Głos zabrał też Marcin Rowiński-Jabłokow, z profilu mieszkańców "Ręce precz od Dojlid".

- Słyszymy od jednego z radnych, że mleko się rozlało i bloki już tam stoją. To nie mleko się wylało, a beton. I nie się wylał, tylko został wylany. Dzisiaj będziecie Państwo decydować o tym, zostanie wylane kilka razy więcej, czy pozostaniemy przy tym, co już zostało wylane - mówił przedstawiciel mieszkańców.

Ostatecznie nie przekonał radnych. Za planem miejscowym dopuszczającym siedmiokondygnacyjne bloki było 17 radnych, dziewięciu się wstrzymało, dwóch nie wzięło udziału w głosowaniu.

Czytaj też:Wiceprezydent Adam Musiuk: Nie będzie bulwarów w miejscu ogrodu działkowego