Rada miasta. Nadal kłócą się o absolutorium

Skarbniczce miasta Stanisławie Kozłowskiej trudno było powstrzymać śmiech, gdy słyszała argumenty wiceprzewodniczącego komisji rewizyjnej Henryka Dębowskiego z PiS.

Na ostatnim posiedzeniu zajęto się w końcu (choć nadal bez wchodzenia w szczegóły) sprawozdaniem prezydenta z wykonania budżetu. Władze odpowiedziały już na 111 pytań radnych i zanosiło się, że na czwartkowym posiedzeniu wydana zostanie opinia komisji. Tak się jednak nie stało. Henryk Dębowski stwierdził, że potrzebuje więcej czasu na przeanalizowanie sprawozdania. - To co mamy dziś w takim razie robić? - pytał radny PO Tomasz Janczyło.

Na poprzednim posiedzeniu komisji (31 maja) również protestował przeciw przedłużaniu procedury. Przedstawił nawet własny projekt opinii, ale jako że został napisany przez radnego PO, PiS-owska większość się nim oczywiście nie zajęła. - Rada miasta ma czas na udzielenie bądź nieudzielenie absolutorium tylko do końca czerwca. To, co robią radni PiS, jest skrajną nieodpowiedzialnością - mówił nam w kuluarach Janczyło.

Według niego trwa to tak długo, bo PiS próbuje usilnie znaleźć w sprawozdaniu prezydenta nieprawidłowości, których tak naprawdę tam nie ma. - Szuka więc dziury w całym. Świadczą o tym pytania, jakie wiceprzewodniczący komisji zadaje urzędnikom - uważa Janczyło.

Na początku posiedzenia Henryk Dębowski przedstawił liczby. W zeszłorocznym budżecie zaplanowano 176 inwestycji, z czego zakończono jedynie 58. Kiedy Stanisława Kozłowska dodała, że 74 zadania przesunięto do tzw. wydatków niewygasających, Dębowski stwierdził, że tak nie powinno być. Tutaj z wyjaśnieniem co to są wydatki niewygasające pospieszył Janusz Ostrowski, dyrektor departamentu inwestycji miejskich. - Jeśli np. budowa drogi kończy się w grudniu, to fakturowanie trwa do 30 dni. Trzeba więc siłą rzeczy przesunąć zrealizowanie inwestycji na przyszły rok, bo zadanie wykonane jest dopiero wtedy, gdy wszystko jest opłacone - tłumaczył dyrektor.

Henryk Dębowski stwierdził jednak, że przesuwanie pieniędzy do wydatków niewygasających jest zamrażaniem budżetu, a prezydent planując wydatki, może z góry założyć, że dane wykonanie danego zadania zajmie mu dwa lata. - Czy to taka różnica, że inwestycja rozpisana jest na rok, a nie na dwa lata? Gdyby opłacono to, czego nie wykonano - wtedy to byłby kryminał - stwierdziła Stanisława Kozłowska.

Henryk Dębowski dalej drążył jednak, że zaplanowane w zeszłym roku wydatki wynosiły pierwotnie 181 mln zł, a wydano jedynie 122 mln. Stanisława Kozłowska przypomniała jednak, że ostatecznie planowane wydatki zamknęły się w kwocie 154 mln zł. - To przecież radni osiem razy zmieniali budżet i zmniejszyli wspomniane 181 do 154 mln zł - przypomniała Stanisława Kozłowska.

Gdy była mowa o tym, że miasto nie realizuje wszystkich zadań w ramach budżetu obywatelskiego, w dyskusję znów włączył się Janusz Ostrowski.

- Czasami nie da się na etapie oceny projektów zgłaszanych przez mieszkańców przewidzieć wszystkich uwarunkowań, o których dowiadujemy się dopiero później - mówił.

Zgodził się z nim radny Dariusz Wasilewski z komitetu Truskolaskiego. - Jak widać, opóźnienia w realizacji inwestycji nie wynikły z działania w złej wierze, czy opieszałości urzędników - podkreślał.

Tomasz Janczyło w kuluarach stwierdził nawet, że przesuwanie realizacji inwestycji świadczy o gospodarności władz miasta.

- Jeśli dany przetarg ogłaszany jest trzy razy, bo propozycje cenowe oferentów są zbyt wysokie, oznacza to, że prezydent dokłada starań, by wybrać jak najtańszą ofertę. Nie chce realizować inwestycji za wszelką cenę, nie bacząc na koszty, po to tylko, by wykonać budżet i nie narazić się radnym PiS - stwierdził.