Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Pustostany" to rewelacyjny monodram pełen groteski, podszyty nostalgią i smutkiem. Pokazuje życie każdego z nas w lekko krzywym zwierciadle

Urszula Śleszyńska
Urszula Śleszyńska
Łucja Grzeszczyk jest świetna. Wspaniale prowadzi ten monodram.
Łucja Grzeszczyk jest świetna. Wspaniale prowadzi ten monodram. Wojciech Wojtkielewicz
Łucja Grzeszczyk przez półtorej godziny trzyma uwagę widzów i sprawia, że czeka się na to, co będzie dalej. Jest w stanie rozbawić, ale też i wzruszyć. Jej łzy są prawdziwe, a emocje - początkowo trzymane nieco na wodzy w finale nabierają ogromnej siły. To sprawia, że "Pustostany" w Białostockim Teatrze Lalek trzeba obejrzeć.

"Ogólnie życie nie jest takie złe, kiedy się je ogranicza. Kiedy się z nim nie przesadza". Zdanie te determinuje cały spektakl. Bo i jego narratorka się go trzyma, wierzy w jego prawdziwość. I nie przesadza. Nie ma tu egzaltacji w sposobie opowiadania. Ale nie ma też i nudy. Brak przydługich sekwencji i mimo, że słów jest dużo, a rozmyślań jeszcze więcej - nie ma się uczucia przytłoczenia tym wszystkim.

Świetna Łucja Grzeszczyk, która jest sercem tego monodramu

Duża w tym zasługa Łucji Grzeszczyk, głównodowodzącej tym monodramem wg książki Doroty Kotas i w reżyserii Waldemara Wolańskiego. Jest świetna. Wyrazista, ale i subtelna zarazem. Niczym prawdziwa bajarka opowiada nam o świecie kogoś, kogo nie znamy. A kto zdaje się tak do nas podobny, że prawie widzimy go w lustrze. Bo to historia po trochu o każdym z nas. O naszych lękach, potrzebach i wymysłach. O nerwicy natręctw, która gdzieś tam może się w nas kryje i o przyzwyczajeniach. Opowieść o tym, jak często boimy się drugiego człowieka i jak wyczerpująca może być wyprawa na pocztę.

Opowieść o niespełnionych marzeniach i niemożności wykonania planu, jaki sami sobie narzuciliśmy. Tak jak narratorka "Pustostanów". Nie może napisać książki, bo nie ma pracowni. Nie może tego zrobić również dlatego, bo nie ma życia. A przynajmniej tak twierdzi - opowiadając nam przy tym o owym życiu w najmniejszych szczegółach. Życiu innych ludzi, które w niezauważalny wręcz sposób staje się naszym. I które - wraz z postępem spektaklu - jest coraz bardziej jej. Postaci kreowanej przez Łucję. A może też jej samej. W końcu łzy, które roni na scenie są nad wyraz wprost prawdziwe.

Teatr pełen emocji i uczuć

To taki teatr, który jest najciekawszy. Aktorka przekazuje nam ogromny ładunek emocjonalny, który i jej nie pozostawia obojętną. To ile tekstu opanowała wprost nie mieści się w głowie. Tu nie ma kim się podeprzeć, nie ma za kim się schować. Grzeszczyk ciągnie ten spektakl sama. Przez półtorej godziny bawiąc nas i wzruszając. I udowadniając swój warsztat aktorski.

Dużo daje tu też scenografia pomysłu Joanny Hrk. Jest mobilna, niby prosta i ascetyczna, a jednak niesamowicie złożona i rozbudowana. Pozwalająca kreować różne światy. W nieco komiksowym stylu, z subtelnym rysunkiem i zaskakującymi rozwiązaniami technicznymi. Dużą rolę odgrywają tu też płaskie lalki, które przywodzą na myśl sąsiadów, panią z monopolowego, czy tę z poczty - tę która zawsze jest niemiła.

Muzyka Marcina Nagnajewicza z kolei podkreśla nastrój i akcentuje to, co powinno być zaakcentowane. Jest dodatkowym bohaterem spektaklu, który podbija nastrój i brzmi w głowie na długo po opuszczeniu teatru.

"Pustostany" to świetny monodram. Twórcy dali radę. Warto spektakl zobaczyć.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny