Big Daddy Wilson po raz trzeci zagrał w Białymstoku. Już nie na dużej scenie kina Forum, ani nawet nie jako wykonawca z cyklu koncertów Blues Fama. Tym razem, z najlepszym jak do tej pory składem, znalazł się w pubie 6-ścian. A tam publiczność była nieprzypadkowa.
W najbardziej bluesowym miejscu w Białymstoku aż wrzało od entuzjazmu. Bo Big Daddy Wilson to nie tylko fantastyczny, głęboki głos - dar od Boga, ale też towarzyszący mu muzycy. Włoski gitarzysta Cesare Nolli z równym powodzeniem grał rocka, jak i stylowego teksaskiego bluesa, nie wspominając o nutach, jakby urodził się na bagnach Mississippi. Znakomity basista Paolo Legramandi i najmłodszy w tej ekipie Nik Takkori nie dość, że trzymali nieprawdopodobny, kołyszący rytm, niedostępny większości polskich bluesmanów, to jeszcze wszyscy śpiewali z Big Daddy Wilsonem na głosy. Ćwierć wieku na scenie Wilsona Blounta owocuje fantastycznymi występami na żywo. I w fantastycznym miejscu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?