Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powstanie styczniowe. Bitwa pod Waliłami to pogrom Rosjan

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Potyczka pod Olszanką koło Augustowa (10 kwietnia 1863 r.). Rysunek ukazał się w paryskiej "L.Illustration”, był zamieszczony w albumie wydanym we Lwowie w 1913 r. i w postaci pocztówki (znajduje się w zbiorach Muzeum Ziemi Augustowskiej). Jego wielka kopia (na ścianie) jest częścią ekspozycji "Powstanie styczniowe 1863-1864”, otwartej 19 kwietnia br. w Muzeum Okręgowym w Suwałkach.
Potyczka pod Olszanką koło Augustowa (10 kwietnia 1863 r.). Rysunek ukazał się w paryskiej "L.Illustration”, był zamieszczony w albumie wydanym we Lwowie w 1913 r. i w postaci pocztówki (znajduje się w zbiorach Muzeum Ziemi Augustowskiej). Jego wielka kopia (na ścianie) jest częścią ekspozycji "Powstanie styczniowe 1863-1864”, otwartej 19 kwietnia br. w Muzeum Okręgowym w Suwałkach.
Na terenie obecnego województwa podlaskiego jako pierwsi podjęli walkę powstańcy z Łomżyńskiego, w dniach 6-7 lutego rozegrała się bitwa o Siemiatycze, toczyły się boje w Puszczy Augustowskiej i wzdłuż Kolei Warszawsko-Petersburskiej, dołączały małe partie. Czekano na wystąpienie zbrojne białostoczan.

Koncentracja partii białostockiej (70 powstańców) rozpoczęła się 24 kwietnia 1863 roku w rejonie wsi Kamionki (koło Kurian), w dniu następnym dołączyli w ostępie Starzynka bielszczanie (130 osób), a 26 po Sokołdą doszli sokólszczanie (32 ochotników). Dowództwo objął płk Onufry Duchiński. W Sokołdzie i Lipowym Moście odczytano w manifest Rządu Narodowego.

Wersja podstawowa

Noc z 27 na 28 była zimna i śnieżna (!), wszyscy tulili się do ognisk. Skoro słońce wzeszło, zaczęto przegląd ludzi i broni, nawet kos nie starczyło dla 48 partyzantów. Mających broń podzielono na dwie kompanie po dowództwem Apolinarego Romana i Antoniego Barancewicza (po 92 strzelców, obaj dowódcy byli wcześniej oficerami w armii rosyjskiej) i oddział Edwarda Kiersnowskiego "Groma" (50 strzelców).

Rano gotowano kaszę, brakowało garnków. Pod wieczór doszły wieści, że do puszczy weszli Rosjanie, więc powstańcy wyruszyli po zachodzie słońca, droga była ciężka, pełna jam i wykrotów. 29 kwietnia o wschodzie słońca zajęli ostęp zwany Komotowszczyzną, rozłożyli ognie. Przed frontem mieli ruczaj, za nim wzgórza Pierieciosu, po bokach błotne łąki, po prawej stronie i błotną rzeczkę Słójka. Kompanię Apolinarego Romana wysłano na musztrę. Dołączyli świsłoczanie (48 osób) i mniejsze grupki, w tym Kobylińscy.

Niespodziewanie usłyszano bębnienie, Moskale maszerowali od strony Walił. Przed front wysunięto pośpiesznie kompanię E. Kiersnowskiego i część kompanii A. Romana, pozostałych strzelców rozsypano na załamanych skrzydłach, wozy ustawiono w środku, zaś kosynierzy pod wodzą Kazimierza Kobylińskiego utworzyli rezerwę w tyle obozu. O godz. 15.45 Rosjanie uderzyli "na kąt załamania od lewego skrzydła". Musi się cofnąć, ponowili jednak atak na front i oba skrzydła, zaznaczyła się ich przewaga ogniowa (mieli 3 działa, czwarte utknęło w strumieniu).

Polskie prawe skrzydło załamało się pierwsze, potem odeszło i lewe, wkradła się panika. Dowodził Walery Wróblewski. Rosjanie zawładnęli tabor, pieniądze, pieczęć wojenną województwa grodzieńskiego i po godzinie walki odeszli. Powstańcy rozproszyli się, nocą poszczególne grupy przemykały się - zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami - do obozowiska (Starzynka), część wróciła do domów, oddział Kiersnowskiego skierowano na teren powiatu bielskiego.

Miernie wypadła ta pierwsza bitwa zgrupowania białostockiego, winę zwalano na zdradzieckich chłopów. Zawiódł przede wszystkim Onufry Duchiński, poszczególne partie były bardzo źle uzbrojone, nie zdążono się poznać, tym bardziej przećwiczyć wspólne działania. Ale straty osobowe po stronie polskiej nie porażały, między bajki trzeba włożyć szacunek, że zginęło ponad trzystu Rosjan. Taki szkic do bitwy pod Waliłami zostawił nam Ignacy Aramowicz, autor tomiku wydanego w 1865 r. "Marzenia. Pamiętnik o ruchu partyzanckim w województwie grodzieńskim w 1863 i 1864".

Widziane z Białegostoku

W Białymstoku zdawano sobie sprawę, że zaczęła się koncentracja powstańcza. Opowiadano, że chłopcy ("jeden w drugiego jak maliny") wykupili rano 24 kwietnia kiełbasy, słoninę wędzoną i chleb, poczym wyszli z miasta. Rogatki zamknięto, ulicami przebiegały patrole, "rozpędzają gdziekolwiek dwóch lub trzech ludzi się zatrzyma". Trzeciego dnia bataliony piechoty z armatami i setką kozaków podążyły w kierunku Królowego Mostu.

"W mieście jakby makiem zasiał, tylko kobiety w milczeniu spieszą do kościoła". 29 kwietnia o godzinie 8 wieczorem "żołnierze wracają z wyprawy, śpiewają wesołe, denerwujące pieśni. Na bagnecie zawieszona czapka powstańca, za wojskiem kilka fur odzienia żołnierskiego. Widać, że tam nie były żarty".

Mówiono, że partia powstańcza się rozpierzchła, zostawiając zabitych na placu boju. Ciekawą relację o bitwie zdał kpt. Ejsman. Powstańców było 450 (uważam, że nie więcej niż 400, raczej 350 - przyp. aut), z nich 130 uzbrojonych w strzelby myśliwskie, prochu i kul niewiele, około stu z kosami, a reszta "kto z czym mógł: z rewolwerami, pistoletami, sztyletami, wreszcie z kijami. Dowodził Onufry Duchiński, starzec ponad 60-letni (urodzony w 1805 r. ), "ślepy na jedno oko". Zdrajcą okazał się "denszczyk" (ordynans) kpt. Ejtminowicza. Teren był bardzo trudny dla atakujących Rosjan, kryzys wywołali uciekający kosynierzy, a zły przykład dał A. Barancewicz. Fantazjowano w Białymstoku, że Duchiński miał 30 armatek dębowych, ale ich nie użył. Pułkownika charakteryzowano jako "zdrajcę, a co najmniej niedołęgę".

Liczbę zabitych Rosjan szacowano z przesadą na 170, pogrzebano ich następnego dnia w dwóch wspólnych mogiłach w obecności swiaszczennika prawosławnego i księdza katolickiego. Te i inne zasłyszane wiadomości odnotował w swym pamiętniku Adolf Białokoz (całość ukaże się wkrótce staraniem Muzeum Podlaskiego).

Uzupełnienia po latach

W bitwie zginęło 32 powstańców, wśród nich oboźny Józef Puchalski lekarz weterynarii z Zabłudowa, Jan Radziwonowicz - urzędnik skarbowy z Białegostoku, Jan Makarewicz. Pochowali ich okoliczni chłopi we wspólnej mogile, niedaleko grobów Moskali. Do zabitych doliczano kleryka Malinowskiego. Bardziej prawdopodobna wersja brzmi, że był on ranny w rękę, zesłany na Sybir, tam się ożenił z córką powstańca, a po latach wrócił do Białegostoku, by spocząć na wieki w 1919 r. (pogrzeb był z asystą wojskową). Ranny Izydor Radziwonowicz wyemigrował do Francji, zmarł w Paryżu w 1866 r. W bitwie odznaczyli się W. Wróblewski, Wincenty Hościłło i Jan Sobolewski.

Józef Radel (kowal, kuł kosy dla powstańców) powrócił po walkach do rodzinnego zaścianka Borsukowina, ukrywał się w uroczysku zwanym "Czartowaja chata" koło Sosnowika. Złapany wskutek denuncjacji był sądzony i skazany na zesłanie. Ożenił się w Tomsku z Polką z Łap, miał syna Jana, z którym przyjechał do Polski (ustalenia Henryka Falkiewicza)
"Na pagórku wśród sosen otoczonych bagnem miała być zakopana kasa powstańców. Po wojnie światowej parokrotnie odkopywano w lesie pieniądze". Jednym ze szczęśliwców był karpiarz, który wyciągał pnie do smolarni. (Walerian Bujnowski opisał też wygląd mogiły, i podał inne szczegóły). Kto z Państwa zna jeszcze opowieści dotyczące bitwy pod Waliłami?

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny